186 PI iACORKJCZYOY.
więcćj czynicie? azaż i po gani tego nie czynią?1) Ale strony ujemne pitagorejskićj etyki, wspólne zresztą wszystkim wzniosłym umysłom starożytności, a prawie nieuniknione w czasach i warunkach, wśród których żyli, nie powinny zasłonić nam jćj przymiotów dodatnich. Etyka ta była niewątpliwie wielkiem dobrodziejstwem dla społeczeństwa, któremu została ogłoszoną, potężną dźwignią dla jednostek, które przyjęły jej przepisy i niemi kierowały się w życiu. Jeszcze za czasów Platona, przeszło sto lat po śmierci duchowego odnowiciela Krotony, żywot pitagorejski i żywot cnotliwy, znaczyły to samo Powiedzieć o kim, że zył jak Pitagorejczyk, było największą pochwałą. Nad uczniów Pitagorasa nie wydała Grecya nigdy ludzi rozumniejszych, bezinteresowniej-szych, czystszych ani lepszych Były to charaktery prawe, umiejące panować nad sobą i nad drugimi.
Tymczasem młodzież bogata garnęła się do filozofa, ale nie wszystkich przyjmował. Bystrym wzrokiem od razu zgadywał, czy kto jest powołanym do życia nowego; kto nie miał potrzebnego usposobienia, tego bez miłosierdzia oddalał. Nowicyusze byli podzieleni na rozmaite stopnie; zrazu nazywali się słuchaczami (o.y.vn\).iv.y.o{, x/.3u<rTixo{), których głównem ćwiczeniem było milczenie (e/epuźha) trwające od dwóch do pięciu lat; potem przechodzili do studyów (p.a^ńfj.aTa, — skąd p.a3y;[jutr.x.c( nazywani) — poświeconych matematyce i muzyce. Następował kurs fizyki, którćj słuchacze mieli przydomek (puaizoł. Tak matematycy jak fizycy przysłuchiwali się kon-ferencyom mistrza i łatwiejszy mieli przystęp do niego, ale i nad nimi ciągle wisiała groźba wydalenia, gdyby opuszczali się w pracy, nie przestrzegali ustaw zakonnych lub nie dochowali tajemnicy. Wszystkie bowiem praktyki, zwyczaje, nawet nauki teoretyczne, były w pierwszych czasach okryte głęboką tajemnicą2). Owoce
*) Matth. V. 4Ó, 47.
2) W bardzo ciekawej rozprawce: Sur le secrrt a ans l’dcole de Pythagore do wodzi Tan nery (Archiv fiir Gcsch. der Philos. Tom I str. 28—36), że w piątym wieku zezwoliła szkoła pitagorejska na ogłoszenie »m a tema ty ki według Pitagorasa*, aby z jćj sprzedaży opędzać wydatki zakonu. Ale już przedtem , przez niedy-skrecyą tak zwanych »słuchaczy« (akusmatyków), dostały się do wiadomości publicznćj niektóre twierdzenia matematyczne 1 fizykalne, tak iż niesnaski stąd powstałe, a po części 1 różnica opinij politycznych, sprowadziły wojnę domową 1 upadek zakonu. Matematycy jednak dochowali tajemnic sobie przekazanych i aź do końca szkoły uważali siebie za jedynych prawdziwych uczniów Pitagorasa, akusmatyków zaś za odszcze-