PRZYGOTOWANIA WOJENNE. 197
srebra, Ary styp z żartobliwą miną oświadczył, że on także coś nadzwyczajnego potrafi przepowiedzieć, a gdy pytano oczywiście co takiego? odparł spokojnie: »wkrótce Platon i Dionizy się po-waśniąD x).
Platon uważał misyę swoją za skończoną i do odjazdu się gotował, ale Dionizy, jak dawnićj, zrazu prośbą, potem przemocą go zatrzymywał. Czego chciał, niewiadomo i może sam nawet nie wiedział; to tylko pewne, że nerwowa natura jego z wielką łatwością z miłości przerzucała się w gwałtowną nienawiść, a wtedy nie cofał się przed ni-czem. To też mędrzec naprawdę zaczął się lękać o życie swoje, tembar dziej, że wojsko i dworacy coraz groźniejszą przybierali postawę. Szczęściem Arehytas, uwiadomiony o jego niebezpieczeństwie przysłał statek i energicznie wypuszczenia go na wolność zażądał. Król nie mający zamiaru zrywać z Tarentem, sprawił świetną ucztę pożegnalną i filozowi nareszcie wyjechać pozwolił 2).
Platon prawdopodobnie najprzód do Archytasa wstąpił, aby mu sprawę zdać o wszystkiem, co zaszło a zapoznać z nim swoich towarzyszy, zwłaszcza Speuzyppa; potem udał się do Olimpii na igrzyska w lecie r. 360 (Ol. 130, 1). Tam gdy ukazał się w zebraniu świątecznem, wszystkich oczy na siebie zwrócił, a co zapewne więcej go ucieszyło, spotkał się z Dionem 3). Ten był w rozpaczy i zamierzał ciężkiej krzywdy swojćj pomścić z bronią w ręku. Czy Platon zachęcał do wyprawy czy odradzał, pozostanie wątpliwem przy zupełnie sprzecznych podaniach4); to pewna, że nie zabronił siostrzeńcowi należeć do niej. W istocie Speuzyp, serdeczną przyjaźnią związany z Dionem, stanął na czele komitetu i cenne dawał rady, bo gdy z wujem bawół w Syrakuzie, rozpatrzył się w tamtejszych stosunkach i liczne pozawięzywał znajomości. Bogaty Kallip dostarczył pierwszych funduszów, Korynt zezw^olił na założenie biura werbunkowego, z licznych stron napływały bioń i pieniądze.
J) Plut. Dion 19.
2) Plut Dion 20; porówu. Efńst VII- p. 350 et 348; Plut. Ti mol. 15.
3) Diog, Laert. III. §. 25 Obchodzono uroczystość podczas pierwszćj pełni księżyca po letniem przesileniu (21 czerwca). Źe tak niedogodna porę wybrano na zjazd olbrzymi, trwający prawie tydzień cały, w dolinie gorącćj, dusznćj, bez dobrćj wody do picia, tłumaczy się tern że pierwotnie było to zwykłe chłopskie święto dzięk' czynne za ukończone żniwa.
*) Zob. Gic. de orat. III. 34. §, 139; Aelian. Var. hist. III. 17; Piat, epist. VII. p. 350; Plut. Dion 22.