214
go, że sławny hetman Tarnowski popierał ten bezrząd. Było to w hetmanie przez poczucie pychy, której miał niezmiernie wiele i przez chęć dokuczania młodemu królowi, któremu pragnął się narzucie. Zygmunt August w listach do Radziwiłłów nieraz narzeka na hetmana, oskarża go, że ma „jadu dosyć.’7 Oczywiście w takiem położeniu sprawy, nierząd się wzmagał i nie mógł zawsze poradzić Ocieski, kiedy naprzeciw niemu stał Tarnowski. A nie mógł poradzić, ho społeczeństwo miało pewne względy dla pana hetmana, choćby i źle robił. Juściż kiedy Tarnowski przemawiał za karteluszami, to jest, mstrukcyja-mi, toż chciał im nadać więcej znaczenia, jak miały. Dopuszcza je sprawiedliwie i Ocieski, ale dla pamięci, nie jako nakazy, ale jako życzenia, widocznie więc i Tarnowski w instrukcyjach tych chciał widzieć nakazy; dowodził, że nakazy te obowiązują posłów, rozbijał Rzeczpospolitę jednę na wiele drugich, zamiast zacnej federacyi i równości wszystkich, wprowadzał zamęt, swawolę. Warszewicki w dziele „de optimo statu libertatis,” narzeka na te zgubne dążności posłów. Można jeszcze było zapobiedz złemu, kiedy król Zygmunt August potrafił jednego z krzykliwych posłów ofuknąć z wysokości majestatu w te słowa: „pocóż czas tracisz i szukasz jakiej pokrywki dla swoich błazeństw? Odwołujesz się do braci, a sam im przywodzisz i sam ich pod-szczuwasz. Idź precz a rozmów się z tymi, którzy są z tobą za jedno, nie trzymaj czasu długo w zawieszeniu, my w izbie, a tobie się zdaje żeś w chlewie” (u Czackiego, tamże str. 268). Trzeba tu objaśnić, że król pewno mówił po polsku, a tego przemówienia text łaciński mamy w Warszewickim, i pewnie zaostrzony. Zygmunt August umiał sobie nieraz poradzić ze swawolą, słowo jego było męzkie, majestat wysoki, ale nie wytrwał, Bona złamała jego charakter, zrobiła go dojutrkiem. Król zaklął się ostatecznie w uroczystej chwili, że chciał Polskę zostawić rządną, ale mu nic bardziej nie przeszkodziło, jedno „zamierzona moc i władza niektórych posłów ziemskich.” „Oświadczamy się w tem, mówił dalej król, gdzieby Bóg co tak niebezpiecznego i szkodliwego za, tym niedozorem i nieopatrznością, na którem miejscu naszej korony przypuścił, iżby na nas i na radach naszych, któreśmy chętnie i gorliwe być znali, Ładna wina nie została.’’ (Czacki, tamże). Bolesne zeznanie! Rady, to jest sejmujący były „chętne i gotowe,” ale przeważyła „zamierzona moc i władza niektórych posłów ziemskich.” Czemuż „chętne i gotowe rady” ustąpiły „niektórym?” Bo za temi„ niektóremi’’ stali zapewne tacy panowie, jak Kmita, jak Tarnowski, jak Zborowscy. Jan Tęczyński woła za Zygmunta I do synów: „Pamiętajcie synaczkowie moi, że z tego zbiorowiska posłów ziemskich, zginiemy kiedy niezawodnie’’ (Tamże). Wyrażenie to niedosyć jasne, bo nie izba poselska groziła „niedozorem i nieopatrznością” Rzeczypospolitej, ale swawola w izbie. Izba poselska była potrzebna, była konieczna w rozwoju społecznym Polski. Ze zaś nasze spostrzeżenie o wpływie szkodliwym reformacyi na obyczaje i praw o polskie jest sprawiedliwie, na to i nuncyjusz Fulwiusz Ruggieri, za Zygmunta Augusta wr relacyi swojej o Polsce dostarczy dowodu: „Odkąd herezyja, powiada, rozerwała węzły posłuszeństwa szlachty, posłowie nabrali takiej śmiałości, przywłaszczyli sobie taką władzę, że na-kształt rzymskich trybunów, nie dopuszczają przejść żadnemu prawu, na które-by się wprzód nie zgodzili, grożąc że prawu zapadłemu bez ich zezwolenia szlachta nie będzie posłuszną; dlatego, król i senat chcąc co postanowić, starają się zjednać wprzód na to przyzwolenie posłów, którzy dawniej żadnego prawie nie mieli znaczenia” (Rolacyje mmcyjuszów I, 138). Ale o posłach rzecz zupełnie inna i potrzebuje specyjalnych objaśnień, wracamy do sejmików.