238 PLA.'1'Otf.
żarzącej się kłótni, a dla samej natury używanych argumentów nie dającej się nigdy zakończyć stanowczo, należałoby mojem zdaniem wiaro-godność tych ostatnich ośmiu numerów rozważyć z innego punktu widzenia. Jeżeli Trazyll, pomimo niektórych wątpliwości, wszystkie przyjął do swego wydania, zrobił to na poręke dobrćj tradycyi. Widocznie w Rodus i w Atenach uważano je za cześć spuścizny platońskiej, a nie mamy powodu do mniemania, że wiara ta wyrobiła sie późno. Jest niewątpliwe, że dwaj pierwsi następcy Platona, Speuzyp i Xenokrates, nie byliby zezwolili na pomnożenie skarbów swego mistrza przez jakieś podejrzane, malćj zresztą wartości kompozycye, a po nich także nie zaszła zmiana żadna na gorsze.
Kierunek umysłów, panujący w Akademii od śmierci X e n o-kratesa (r. 314) aż do r. 260 mniej więcej, kiedy umarł Krates, rzeczywiście nie sprzyjał wprowadzaniu pism nieznanych do platońskiego depozytu. Mężowie, którzy wtedy piastowali scholarchat, zrazu Polemon, po nim Krates, a pod nimi Kran tor, zajęci byli przcdewszystkiem praktyką cnót wzniosłych, a mieszkając razem z uczniami, w odosobnieniu prawie klasztornem, unikali sporów dialektycznych i bezcelowych polemik, a starannie studyowali pisma założycielax). Prawy charakter tych mężów i poważna atmosfera, którą się otaczali, nie byłyby zezwoliły na przeinaczenie drogiej spuścizny platońskićj, powierzonćj im przez Xenokratcsa. Moglibyśmy jeszcze wykazać, że tak samo działo się po r. 260, choć dla zupełnie innych powodów, kiedy Arcezylausz dał początek tak zwanćj Akademii drugiej, ale niepotrzebny to zachód, bo wtedy istniały już prawdopodobnie wszystkie owe prace, odrzucane przez Zellera i kilku nowszych krytykówr. Listy znał już Arysto-fanes, a nawet najzaciętsi ich przeciwnicy, zgadzają się na to, że niektóre z nich, zwłaszcza siódmy, zostały napisane niedawno po wypadkach. Wolno zatem przypuszczać, że przechowywały się w Akademii. Oczywiście Platon żadnego z nich nie napisał, ani .siódmego nawet, ale wystawiam sobie, że kazał go napisać któremu z młodszych towarzyszy, aby służył za apologię u przyjaciół Diona. Jeżeli on dziś jeszcze czyta się z niemałcm zajęciem, nie zdziwimy
') Krantora wymienia jako pierwszego komentatora Platona Proclus in Tim. p. 24 a, oczywiście w tem znaczeniu, źe pierwszy ogłosił komentarz do Timeusza, bo pisma Platona i za życia jego i po śmierci były ciągle wykładane młodym uczniom.