252
to boleść, czy rozkoszne uczucie, czy wyniszczenie cielesne przekroczą pewną granicę, człowiek doznaje zrazu zakłócenia samowiedzy, następnie wpada w omdlenie, w końcu staje się nieprzytomnym, czyli poprostu zasypia. Śpi zaś dotąd, póki nie zostaną usunięte te przyczyny, czy też warunki, które sen sprowadziły. Poczęcie człowieka nie jest jeszcze znakiem, że człowiek rozpoczyna swój żywot z nową świadomością, z no-wem poczuciem swego ja i wszystkiemi możliwemi tego poczucia następstwy".
W końcu autor popiera tezę swą cytatami z Pisma św., i tak: „Nie umarła dzieweczka, ale śpi", dalej Jan św. (11, 11, 14, wskrzeszenie Łazarza): „To wymówił (Jezus) a potem rzekł im: Łazarz, przyjaciel nasz, śpi, ale idę, abym go obudził". Rzekli tedy uczniowie Jego: „Pauie, jeśli śpi, będzie zdrów". A Jezus mówił o śmierci jego, lecz oni mniemali, iż
o zaśnieniu snem powiedział. Na ten czas Jezus rzekł im ja
wnie: „Łazarz umarł"; dalej słowy Joba XIX: „Wiera bowiem, że Odkupiciel mój żywię, a w dzień ostateczny powstanę z ziemi. I zaś będę obleczon w skórę moją i w ciele mojem
oglądam Boga mojego"; Ps. 87, 6: „Jako ci, którzy śpią
w grobach"; św. Pawła I. list do Tessaloniczan, 4, 13: „Człowiek gdy umrze, nie powstanie, aż się zetrze niebo, nie ocuci się ani powstanie ze snu swojego"; nadto przytacza jeszcze parę cytatów z Ojców św., poczem na str. 194 konkluduje: „Albo należy uznać śmierć za stan nieprzytomności, spowodowany patologicznemi zmianami w organizmie ciała, a samo-wiedzę pośmiertną za przebudzenie następujące po odrodzeniu cielesnem, co jest tak naturalne i logiczne (??), albo przypuszczać, że dusza wychodzi z ciała, leci w górę, czy na dół, leci kędyś do bezmateryalnej próżni, gdzie pozbawiona wszelkiego aparatu cielesnego, myśli jednak i czuje wybornie. Na ten jednak ostatni pogląd, na tę fantazyjną, i że tak powiem, fruwającą (sic!) nieśmiertelność, nie zgodzi się nikt, kto ściśle rozważał warunki samowiedzy, kto wie, jak skomplikowanych organów i procesów wymaga choćby tylko najprostszy, naj-