NKGACYA WRAŻEŃ AKUSTYCZNYCH. 2Ó7
iuch nie jest niczem rzeczy wistem. Wtedy i początek dnia będzie pozbawionym rzeczywistości, bo on także ruch wyraża, przejście od zmroku do jasności. Uberweg zaczyna dzień od chwili, kiedy na horyzoncie ukazuje się środek geometryczny tarczy słonecznej, ale przez to nie usunął trudności. Nikt bowiem nie powie, że wtedy dzień zaczyna się, gdy połowa słońca nad horyzontem, a jeszcze świta, gdy dopiero szósta część jego wychyliła się na niebo. Zresztą ta sama trudność istnieje przy przejściu od nocy do świtania. Czy jest chwila, która równem prawem do obu należy? a jeżeli jest, czy można wyobrazić ją sobie? Czytelnik widzi, że argument Zenona nic nie utracił z mocy swojćj. Możęmy czas poty dzielić, aż jego chwile będą tak drobnemi, że w nich ruch każdy wydaje się spoczynkiem. A wtedy gotowa kontradykcya, że to samo porusza się 1 jest nieruchome w tym samym czasie. Odpowiada Arystoteles, że wszystko, co jest rozciągłe, daje się w możności ($’jvay.ći) dzielić w nieskończoność, ale nie w rzeczywistości. Ta jednak różnica nie zadawalnia umysłu badawczego, bo możność nie jest rzeczywistością.
Dysputował raz Zenon z Protago rasem o przyczynie szelestu j zapytał, czy ziarnko prosa lub stutysięczna część jego sprawi szelest, gdy spadnie na ziemię? Sofista odrzekł, że nie. Wtedy Zenon utrzymywał, że ani korzec prosa tego nie potrafi. Dowód jego był taki: szelest ziarnka ma się do szelestu całego korca, jak jedno ziarnko do całćj sumy ziarnek, znajdujących się w korcu. Jeżeli ziarnko nie sprawia szelestu, to ani korzec, a jeżeli ten szeleści, to i ziarnko1). Arystoteles znowu nam powie, że każde ziarnko szeleści w możności, a wszystkie razem w rzeczywistości. Ale to błąd namacalny, bo szelest moźebny nie jest żadnym szelestem, jeżeli zaś całość szeleści rzeczywiście, to i każda część jćj tak samo. Jest zresztą niewątpliwem, że nawet najmniejsze, ledwo dostrzeżone ciałko, spadając porusza powietrze, zatem i głos wydaje, choć dla naszego ucha niechwytny. Najlżejsza wibracya jest najzupełniej rzeczywistością, ale tak małą, że nasze zmysły dostrzedz jćj nie potrafią. Myli się wiec Arystoteles, nie uznawszy faktu tak oczywistego. Ale myli się także Tan nery, twierdząc, że piękny Zenona argument nie zostaje w żadnym związku z resztą jego dowodów, lecz tylko wymierzony jest przeciw Protagorasowi 2). l en
*) Zob. Arist. Phys. VII. 5. z koment. Symplicyusza.
L>) Pour 1’h.istoire etc. str. 259. przyp. 2.