POBYT W ATENACH. 297
idealnego cudzoziemca i nazywali ironicznie *Rozumem« (v;0;)> słysząc, że często o jakimś rozumie światotwórczym rozprawiał. Ale Perykles tern wyżćj go cenił i wszystkie tajniki wielkiej duszy swojćj przed nim otwierał; z nim układał plany, jak miasto o ciasnych pojęciach rozszerzyć w stolice Grecyi i zrobić mistrzynią świata; jego naśladował mowę i giesta szlachetne, nawet twarz poważną, na której nigdy nie zjawiał się uśmiech; jego chód zgrabny, głos donośny i dźwięczny. Fałdy płaszcza, za jego wzorem układał1).
Nietylko on jeden zostawał pod urokiem mędrca. Cala młodsza generacya, duma 1 nadzieja Aten, szukała tłumnie jego towarzystwa, najbardzićj zaś genialny Eurypides, poeta nowego pokolenia, którego tragedye w niczem nie są podobne do dawnych, przedzielone nawet od nich całą przepaścią, dzielącą ciasne pojęcia małomiejskie od szerokiego poglądu kosmopolitycznego. Gdy n. p. niewolnicy nie piastują żadnćj roli lub bardzo podrzędną u E schyl a, a dobroduszną, często śmieszną u Sofoklesa; u niego zwykle wygłaszają głębokie senteneye, dla których nie bez słuszności najtragiczniejszego z poetów 2) przezwano filozofem na scenie, t/.tjv.*5; atAĆsoo-cę 3).
Trudno dziwić się, że Ateńczycy dawnego kroju, wierzący w sny i gusła a radzacy się wróżbiarzy, nie posiadali się z oburzenia, gdy niewolnik dowodził, że wróżbiarze pełni są kłamstwa; że popiół na ołtarzu lub krzyk ptaków nic nas nie nauczy, że prawdziwym wieszczem jest zdrowy rozsądek i dobra rada. Lub co musiało dziać się w duszach starych zacofańców, gdy niewolnik prawił, że on tylko z imienia jest niewolnikiem, lecz duch jego zupełnie wolny; że nie jest gorszym od wolnych ludzi, a często nawet lepszym ? 4) A nie tylko ludzie, nawet bogowie wyglądają inaczćj na scenie Eurypidesa. U Eschyla, Eumenidy w całćj grozie podziemnych bogiń, oblegają ołtarz Ateny, przy którym spoczął Ore-stes; u Eurypidesa wddzi on także jakieś straszydła, ale siostra Elektra pociesza go, że to nie Eumenidy, lecz próżne mary tra-wionćj gorączką wyobraźni. Stara Hekuba przerywa dopiero co
') Piat. Phaedr. p. 270. Plut. Pericl. 4.
2) Arist. Poet. 13. nazywa go T^ayiKiiitaToę.
8) At hen. Deipn. p. 158 et 561 Por. sąd Platona de rep. VIII. p. 568.
Por. Eur. Hel. 744 et 730; Jon 854; Melanipp fragm. 515.