352 SOFIŚCI.
wało na miano bytu. Każdy sensualizm przechodzi w subjektywizm, a ten w sceptycyzm. Ze zaś końcem powątpiewania jest dogmat: nic nie jest! nie potrzeba dowodzić.
Prodykus nas poucza, że nie masz bogów, a Hippiasz i Trazymach, że prawo jest czemś konwencyonalnem (vóp.o>), najczęścićj dla egoizmu panujących wymyślonem. Wszyscy trzej byli nauczycielami etyki. Czyż zdołali wznieść się po nad zwykły banalny subjektywizm, dla którego to jest dobrem, co sprawia przyjemność lub jest pożytecznem ? Czyż im przypiszemy stałe kryteryum moralności, zasady niezachwiane postępowania? Sam Grotę wyznaje, że ich nie mieli, skoro jako ludzie praktyczni (a w tern widzi ich różnicę od teoretyków), stosowali rady swoje do wymagań chwili, do zachcianek tłumu. Tak tylko robią ludzie bez zasad, a Sofiści chlubili się z tego. Protagor dowodzi Sokratesowi, że każda rzecz może być dobrą i każda pożyteczną, wedle punktu widzenia, z którego na nią się patrzymy, ale, żeby istniało coś bezwzględnie dobrego, nie uznaje1).
Gdyby kto chciał o tern powątpiewać, niech rozważy sztuczki niezliczone, które pod wspólną sofizmatów nazwą czytamy dziś jeszcze w każdćj logice podrecznćj. Zebrał je Arystoteles w osobną księgę, a żadnćj nie wymyślił, nie wykrzywił, bo znamy je także z innych źródeł. Otóż wszystkie zmierzają zawsze do jednego celu, aby znieść różnicę pomiędzy prawdą a fałszem. Nawet pod formą igraszki niewinnej, myśl jedna i ta sama wraca. Cóż znaczy n. p. przypisywanie tego samego predykatu kilku rzeczom razem, a potem każdćj z osobna wziętćj ? Mówili: 2 i 3 jest 5, a potem konkludowali: zatem 2 jest 5 i 3 jest 5. Inny przykład: A jest człowiekiem, A jest człowiekiem; kto bije A, bije człowieka, kto bije. B, także bije człowieka, zatem bije tylko jednego człowieka. Te na pozór dziecinne zabawki, przeniesione do spraw politycznych, musiały sprawiać zamęt niesłychany w umysłach nieogładzonych. Twierdzili n. p. że w liczbie złych rzeczy jest czasem wiele dobrych 2), bo każda rzecz zła jest konieczną, a wszystko co konieczne, dobrem jest. Przytem znosili różnicę między koniecznością wypadków, które mogą być dla nas wielkiem złem, a pewną konieczno-
') Zob. Piat. Pr ot ag. p. 334 2) Arist. Sophist. elench. p. 166 et 168.