157
Hollandyi i na wyspach spokojnego morza, tyle biednych ludów, czarnych Murzynów, tyle Indyjan niewolników* tyle wojen, głodu, tyle zaraźliwych śmiertelnych chorób, tyle nienawiści, namiętności i zbrodni między ludźmi w licznych krajach , przekonywa, ze ród nasz nie lepićj jest uposażony, jak ród innych zwierząt, i źe niesłusznie szczycimy się przywilejami jakiemi udarowała nas natura, od żadnćj bowiem nie uwalnia nas zapamiętałej namiętności. Na co się nam przyda owa tak głęboka czułość, która tyle powiększa naszę pojętność i tak wysoko podnosi nas nad bydlęta, kiedy razem usposabia nas do uczucia całego brzemienia naszych dolegliwości? Jakaż stąd dla człowieka korzyść, kiedy nawet żywioły jego potęgi byw ają narzędziami jego poniżenia? Na co obaw iać się mamy śmierci, kiedy ona uwalnia nas od dolegliwości ? któżby był tak nierozumny, izby nabyć chciał nieśmiertelności za wszystkie utrapienia i boleści zapełniające niwy naszego życia!
Lecz szczęściem dla człowieka, wszystko jest marzeniem, złudzeniem w życiu: jest to mnićj więcćj głęboki sen, który przyzwyczajenie czyui nam znośnym, a który my dopićro poznajemy w epoce gdy ma zniknąć. Człowiek, coby się nigdy nie obudził, od dzieciństwa aż do śmierci, i któryby w ciągłćm pozostał marzeniu, taki mówię człowiek żyłby tyleż co inny czuwający. Któż wie, czy życie nasze nie okazyłoby się pewnym rodzajem Iunatyzmu obok doskonalszych i wyższćj natury istot! Żyć, nie jest to wegetować, ani przelegać dnie w odrętwiałej obojętności; żyć , jest to myśleć. czuć i działać. Nie jeden ośmdziesięcioletni człowiek i dziesięciu lat nie żył. Ileż to lat zmarnowanych dla szalu zmyślności, ileż to ludzi budzi się dopiero w godzinę śmierci!
Nasze więc przebudzenie się jest tylko może snem mnićj głębokim ; jest to ciągły stan marzenia , mniej więcej tylko różny od marzeń nocnych, a któiy my uważamy za rzeczywistość dla tego, że nie mamy żadnego przedmiotu z którymbyśmy to marzenie porównać i o jego złudzeniu przekonać się mogli. Kiedy zaś opuścić mamy ten świat, kiedy dusza nasza uwalnia się z więzów ciała, wtedy częstokroć uagłe rozjaśnienie odkrywa jej wszystkie złudzenia owego długiego marzenia , które snem nazywamy. Dla czegóż to tak przykre żale i tak gorzkie prawdy, opanowywają nasze osta-