•> \
Ol)
niły się zupełnie, utwory zaś poetyckio, poczęły coraz wydatniej dążyć do zupełnego odezczepieństwa literackiego.
Przy końcu 1827 roku, Wiktor Hugo wypowiedział otwartą wojnę Ari-stotelesowi i Rasinowi, ogłaszając dramat Kromwell wraz z długą przedmową. W owej przedmowie, zerwał on stanowczo z przeszłością i ogiasza się apostołem nowej nauki: dzieli ludzkość na trzy epoki, tojest: czasów pierwotnych, starożytnych i nowożytnych; poezye zaś na trzy wieki odpowiednie każdej epoce ludzkości: na odę, epopeję i dramat; według niego z troistych źródeł wypływa poezyo w potrójnym kierunku, z biblii, Homera i Szckspearc. Wyłącza zuchwale Kornela, Rasyna, i Woltera z dziedziny sztuki dramatycznej.
„Rzeczywistość stanowi charakter dramatu (mówi Wiktor Hugo); rzeczywistość wypływa z naturalnego połączenia dwóch typów, szczytności i śmie-sznoaci, które mają się krzyżować w dramacie tak, jak się krzyżuję w życiu i w calem stworzeniu. Cokolwiek istnieje w naturze, winno istnióć w Bztuce.” Wiktor Hugo na poparcie swego systematu, napisał Kromwela. Dramat ten nieprzedstawiony z powodu zbytniej rozciągłości, nie należy do celniejszych jego utworów. Charaktery nicwydatnic skreślone, Szyk dramatyczny słaby, główne osoby giną w tłumie figuranlów, wszakże kilka prawdziwie pięknych lirycznych ustępów podnoszą rzecz całąl
Po pierwszój dramatycznej próbie, wrócił do poezyi lirycznój, i ogłosił pieśni wschodnie w końcu 1828 roku. W tern dziele dosięgną! naj wyższego szczytu poezyi czysto artystycznej, czyli piękności w formie. Nigdy dotąd język fruncuzki nie był doszedł do takiego stopnia giętkości; żaden poemat nie jednoczył w sobie tylu cudów harmonii, delikatności, czystości rytmu, bogactwa kolorytu, i obfitości obrazów. Nie dostaje tylko myśli, dlatego poemat później wydany pod tytułem: liście jesienne, więcej się powszechnie podoba. W styczniu 1829 roku Wiktor Hugo ogłosił ostatnie chwile na śmierć skazanego, utwór piękny srogą prawdą. Rozbierając chwila po chwili wrażenia człowieka oczekującego spełnienia wyroku, rozpoczyna w te słowa:
„Jestem skazany na śmierć!
„Już pięć tygodni żyję z tą myślą, zawsze z nią sam, zawsze skrzepły jej wpływem, przywalony jej brzemieniem!
„Niegdyś! o! bo tygodnie wiekiem się zdają, byłem człowiekiem jak wszyscy ludzie, każdy mój dzień, każda godziua, każda chwila, napiętnowana była oddzielną myślą. Umysł mój miody i bogaty, bujał swobodnie w krainie urojenia. Ukazywał mi cuda, bez końca ni ładu, tkając w niewyczerpane wzory, chropawe i liche tło żywota. Młode dziewice, biskupie infuły, wygrane bitwy, widowiska pełno światła i wrzawy, nocne przechadzki pod ciemnem sklepieniem rozłożystych kasztanów, świąteczną barwą jaśniały w mej wyobraźni. Myślałem o czem chciałem, albowiem byłem wolny!
„Teraz jam niewolnik. C-iało moje skute w kajdany, w ciemnóm jęczy więzieniu, myśl krępuje zarówno mego ducha. Myśl sroga, myśl krwawa, myśl nieprzebłagana. Jedno innie tylko ściga przekonanie, jedyna pewność, jedy-