134
lorytem i duchem oryginału. A zresztą inny to był wiek, inni ludzie, inne też wyobrażenia o literaturze dawnej, do której należeli Ossyan i Homer. Do bajek, które już po większój części stały się filozofią narodową, a z których wiele wyrażeń jak przysłowiów umiemy na pamięć, przybyło wtedy wiele nowych i dowcipnych. Wtedyto Krasicki ukończył i trzecią część Pana podstolego. Miał przygotować czwartą nawet, ale mu śmierć przeszkodziła.
W podeszłym już wieku wydawał także Krasicki pisma peryodyczne: Co tydzień, ale pozbawione dowcipu i treści, krótko trwało. W roku 1792 zaraz po reformie rządowej wydał ‘jeszcze Kalendarz obywatelski.
Wpośród tych zatrudnień literackich książę w Skierniewicach bawił Bię wciąż upiększaniem okolicy. Zakładał ogród podobny jak niegdyś w Smolanach na Pomorzu. Kilka lat mieszkał w pałacu Skierniewieckim. Do dziś dnia są tam jego pamiątki i siady. Zbierał wtedy i uzupełniał piękną swoję bibliotekę. Pełno miał książę wydań wspaniałych i starożytnych. Zwracał na siebie uwagę pomiędzy innemi księgami, zbiór rzadki byzan-tynów weneckich. Najwięcćj jednak posiadał dzieł Krasicki do literatury pięknej i teoryi wysłowienia.
W Skierniewicach prócz Dmochowskiego, nie przyjmował więcej literatów, bo rozproszyli się wszyscy i rozbiegli po świecie. Sposępniał trochę w Skierniewicach. Nie byłto już wesoły prezydent trybunalski, nie bylto wspaniały biskup rozsiewający blask naokoło, ani też pan wielki, jak kiedyś. Nie miał już summ do rozdania, ale miał serce do współczucia. Zawsze jednak ludzki i uczynny, i w Skierniewicach świadczył dobrodziejstwa. Byłby nawet zasłyną! w dziejach naszych z dobroci serca, gdyby' więcej umiał 6ię rządzić, albo chciał przynajmniej lepszego rządu. Szanował talent. Mamy dowód na Dmochowskim i Minasowiczu. Mina-sowicza nędzną starość zasilał swojemi dochodami; bo miał 900 złotych, miesięcznie wyznaczone, jako stały raz na zawsze fundusz dla ocierania łez cierpieniu. Nie był zazdrosny ani o sławę, ani o imię literackie, bo i komuż ze spółczesnych mógł zazdrościć. W podeszłym wieku często książę zapadał na zdrowiu, bo chorowity był, a przecież humor jego się nie starzał i chociaż go okoliczności przygniotły do ziemi, zawsze przecież wesołość i uśmiech na twarzy gościły. Tysiące anegdot powtarzała o nim Polska. Dla pamięci wielkiego męża, powinienby kto ponotować te jego słowa, dowcipne odpowiedzi, bo i z nich wiele będziem mogli wnosić o jego zdolnościach i charakterze.
Doczekał się w starości swojej, że go nawet na język łaciński tłumaczono. W roku 1796 Joachim Markwart pod nazwiskiem nauczyciela rolnika (paedagogus agricola) wydał w Warszawie u Dufoura w ósemce pierwsze cztery księgi bajek Krasickiego. Wiersz jambowy łaciński, i piękny język zalecają ten przekład. Zaszczyt ten żeby tłumaczonym być w mowie Cycerońskiój, nie wielu się dostał autorom współczesnym.
Kiedy zawiązywało się towarzystwo Przyjaciół nauk w Warszawie, Krasicki należał jeden z najpićrwszych do popierania pięknej myśli, i został