wanie nie myśli tracić czasu. Zgarnia do tiurm pod byle pozorem wszystko! Starzy, chorzy i słabi, przesiani przez śledztwa, więzienia i transporty, odpadają automatycznie, a to, co się na tym złowrogim sicie zatrzyma, staje się w sumie olbrzymią, bezpłatną, najtańszą siłą roboczą, jaką zna świat, siłą niebronioną w praktyce przez żadne prawa boskie czy ludzkie, siłą, którą można zmusić do takich robót i którą można zalać te połacie kraju, gdzie dobrowolnie nie zgłosiłby się do pracy - mimo nędzy - nikt. Jakość i wydajność pracy - przy tej ilości rąk - gra rolę minimalną. Mało stu ludzi - da się tysiąc. Mało tysiąca - pójdzie milion, i jeszcze się opłaci. To wszystko staje się człowiekowi jasne i zrozumiałe, kiedy tak słucha i słucha tych szeptem zwierzanych historii, z których -jak z poszczególnych kosteczek - lepi się przed oczyma całokształt tej upiornej mozaiki. Ci wszyscy dziennikarze, artyści, pisarze i dyplomaci, którzy entuzjazmują się dzisiejszą Rosją, wierząc, że znają jej prawdziwą twarz, tę, którą widzą zahipnotyzowane strachem czamorobocze masy, są naiwni. Oni widzą i wiedzą to tylko, co władze chcą, by im było znane, a najbardziej pozornie szczere i poufne wypowiedzi ludzi na wolności nigdy obcemu nie wyjawią prawdy!
I dopiero niebacznie - wierząc zapewne, że żywa noga już stąd nie wyjdzie - pozwolono nam, Polakom, zobaczyć z bliska całą miażdżącą maszynerię ich ustroju i my już wiemy! Nie wiemy tylko, co zrobić, aby się dowiedział, aby uwierzył, aby na czas zrozumiał cały cywilizowany świat, że wszystko, co od nich wysyłane jest na zewnątrz, że wszystko, co od nich się wie i słyszy o Rosji, jest wytworem genialnie bezczelnej propagandy, jest bezprzykładnym kłamstwem i blagą, udrapowaną przewrotnie w szlachetne hasła i teorie! Tiurma dopiero - gdzie ma się sposobność słyszenia szczerych nareszcie wypowiedzi i zeznań tysięcy przedstawicieli tej właśnie warstwy, o której prawa walczy rzekomo rosyjski komunizm - jest odkrywką, która unaocznia prawdziwe złoża i warstwi-ce gigantycznej, przechodzącej ludzkie wyobrażenie tragedii, jaką przeżywa już trzeci dziesiątek lat ten wiecznie przez kogoś ciemiężony, uciskany, wyzyskiwany, czamoroboczy rosyjski naród!
Biedny car Iwan Groźny. Jakże pobladł, jakże zmalał, jakże znaiw-niał jego krwawy cień w historii tego strasznego kraju!
Pod koniec naszego pobytu w Charkowie przybywa jakiś olbrzymi transport. Jak musi być liczny, tego najlepszym dowodem jest to, że zaległ wszystkie kilometrowe korytarze tiurmy.
122