Sprawia to wrażenie zbytniego wyrafinowania — obawa przed posądzeniem o entuzjazm powstrzymuje przed wyciągnięciem logicznego wniosku z pesymistycznej przesłanki. Osobiście uważam, że prawdziwym powodem, dla którego Hume hamował swój sceptycyzm, było poczucie, iż podobne negatywne wnioski niczemu nie służą. Pisał:
Zwyczajną nieprzyzwoitością jest występowanie z teorią, która, jakkolwiek prawdziwa, (...] zachęca do niebezpiecznych i szkodliwych praktyk. Po cóż przetrząsać owe zakamarki natury, z których wydobywają się jeno wyziewy zatruwające nasze dusze? /.../ Prawdy szkodliwe dla społeczeństwa, jeśli takowe się pojawią, zawsze ustąpią pola krzepiącym i użytecznym kłamstwom*.
Tak czy owak, w połowie kariery Hume porzucił filozoficzne spekulacje na rzecz innych dziedzin, takich jak historia czy etyka, w których można było pozwolić sobie na uczciwość bez obawy, że się kogoś „urazi", i z których dało się wyciągnąć wiele pożytecznych nauk. Taką okrężną drogą pałający niechęcią do entuzjazmu książę sceptyków dołączył do grona tych, o których powiada się, iż „dobrze się zasłużyli dla ludzkości”.
W tym wszystkim Hume symbolizował ducha swojej epoki. Charakterystyczną cechą XVIII stulecia była niepodyktowana rozczarowaniem obojętność, lecz entuzjastyczne, zabarwione dydaktyzmem pragnienie zaprowadzenia ładu we wszech-świccie. Bienfaisance, humanite— to nowe słowa ukute, jak się. uważa, przez filozofów dla wyrażenia w świeckich kategoriach chrześcijańskiego ideału służby. Przypomina się w związku z tym postać sympatycznego gorliwca i cokolwiek nieudacz- 1 nika — księdza de Saint-Pierre’a, człowieka, „z którego wszyscy się śmieją, a który sam jest zawsze poważny i nigdy się nie uśmiecha”ń. Jakżeż pracowitym robotnikiem był ów ksiądz w świeckiej winnicy Pana! Ileż „projektów” stworzył, zwięzłych poradników naprawy rodzaju ludzkiego — „Projekt utrzymywania zimowej przejezdności dróg”, „Projekt reformy żebractwa”, „Projekt uczynienia z książąt i parów ludzi użytecznych dla społeczeństwa”. I oto pewnego dnia, dość niespodziewanie, ksiądz de Saint-Pierre oświadczył: „Przyszedł mi do głowy projekt, który mnie samego zdumiał swoją urodą. Przez piętnaście dni nie mogłem myśleć o niczym innym”2 3. Rezultatem był — jak wiadomo „Projekt zaprowadzenia wiecznego pokoju w Europie”.
Cóż, możemy dołączyć do pozostałych i śmiać się z księdza, ale czyż jego penchant do projektów nie przypomina nam Jeffersona? I czyż jego pragnienie naprawy rodzaju ludzkiego nie przypomina Biednego Ryszarda?4 Śmiejmy się zatem, ale musimy mieć świadomość, że śmiejąc się z księdza de Saint-Pierre’a, śmiejemy się z całego XVIII stulecia, z jego troski o dobrobyt ludzkości, z jego penchant do projektów. Któż bowiem spośród tych, którym dane było doczekać wiosny nowożytnego świata, nie konstruował, w rzeczywistości lub tylko w marzeniach, podobnych projektów? Czym się zajmowano w większości francuskich zakładów naukowych, jeśli nie dyskutowaniem, spieraniem się i przyjemnym spędzaniem czasu na obmyśla-
51
Essays (1767), t. 2, s. 352,353.
Cytat z J. de La Bruyśrca za: C.A. Saint-Bcuve, Lundis, 1.15, s. 257.
J. Drouet,Abbć de Saint-Pierre, s. 108.
Poor Richarda Almanac (Almanach Biednego Ryszarda) — wydawany przez Franklina w latach 1732-1757 niezwykle popularny zbiór przypowieści moralnych propagujących pilność, gospodarność i wstrzemięźliwość jako lekarstwo na zło społeczne i drogę do poprawy bytu przeciętnego Ameiykanina (przyp. tłum.).