dzony m przez Miecława była Siła zbrojna izieTnTcy~mazowieckie j, co zresztą zdaje się wy-'Htka5“tafeże ze spójnika ;7rnrd e”r wyjaśniającego podstawę tej siły potencjałem ludnościowym Mazowsza. Podejmując zamiar osi§gmęcia_ czegoś, „co mu się nie należało ani z prawaj ani z natury”, MiecTaw zatem'rządził już 'M a.ż.o w_s ze_mr skoro dysponował" jego’siłą zbrojną. Nie mógł więc podejmować zamiaru zdobycia tego, co już posiadł. Wobec tego tożsamość pojęcia „quod sibi non cede-bat per ius aliąuod, vel naturam” z władzą nad Mazowszem ■ można będzie chyba wykreślić, z rejestru naukowych pewników.
Drugiego argumentu weryfikującego nowe założenie dostarcza nam Gallowa charakterystyka omawianego zamiaru. Wiemy, że w rzeczywistości władza nad dzielnicą nie przekraczała ani prawnych, ani „naturalnych” możliwości wielmożów, oilegodziła się z ich obediencją wobec monarchy, od którego taką władzę otrzymywali. Przecież właśnie od Anonima dowiadujemy się o najzupełniej prawnym posiadaniu przez ludzi pochodzenia niedynastycznego poszczególnych dzielnic, w tym właśnie Mazowsza. Pojęcie zaś suwerenności wobec księcia polskiego mieści się w naszym przekazie dopiero w słowach: „obedire Kazimiro renuebat”, których odrębność od celu obecnie omawianego wyraża spójnik „etiam”, łączący zdanie czwarte i piąte jako odnoszące się do współrzędnych sobie, lecz wyraźnie osobnych czynów. Miecława. Czym więc przed „odmową posłuszeństwa” mogły się różnić mazowieckie rządy Miecława od rządów komesa Magnusa, uznawanego przez Galla? Chyba tylko brakiem delegacji książęcej, niemożliwej do realizacji podczas bezkrólewia (jeśli nie udzielonej z konieczności po wygnaniu Rychezy, o czym jednak naszemu kronikarzowi nic nie wiadomo). „Natura” wielkiego feudała, pełniącego dostojeństwo dworskie, nie mogła mu jednak odmówić kompetencji także do rządów nad dzielnicą, o ile „ius aliąuod” ze strony monarchy dałoby mu do takich rządów formalną podstawę.
Kronikarz, opisując fakt przez nas omawiany, nie mówi bynajmniej, że Miecław osiągnął cel sobie wyznaczony; on go tylko „nisus est bbtinere”. Co Miecławowi nie mogło należeć się „per ius aliąuod, vel naturam”? W sąsiednim rozdziale 19 spotykamy zwrot następujący: „Hec autem di-xisse de Polonie destruccione sufficiat, ut eis, qui domi-nis naturalibus fidem non servaverunt, ad correc-cionem proficiat”. To zdanie, niedawno przecież zanotowane, mógł kronikarz mieć jeszcze na myśli, gdy pisał o za- . miarze Miecława.
Piastowie byli „domini naturales” państwa polskiego w przekonaniu Galla, Miecław był „naturalis subditus”, a nie „dominus” 213. Godność monarchy polskie-g o przewyższała „naturalne” możliwości Miecława, nie . mogło wobec tego istnieć prawo, które by było w stanie dać mu ją w ręce, przynajmniej tak długo, jak długo żyli „panowie przyrodzeni”.
Tylko'władzę zwierzchnią nad państwem polskim, aktualnie władzy takiej pozbawionym, mógł Miecław zdobywać siłą zbrojną dzielnicy mazowieckiej, w której już panował. Wiemy, że władzy tej ostatecznie nie uzyskał; odpowiada to Gallowemu „nisus est” — był to zamiar, przedsięwzięcie, nie zaś fakt zrealizowany. Czy można zatem się dziwić, że legitymistycznie nastawiony Gall znajduje dla „zgubnej żądzy wyniesienia” dawnego sługi królewskiego jedynie słowa najostrzejszego potępienia?
A przecież wydaje się, że swym „zgubnym” zamiarem nie osiągnął jeszcze Miecław — w mniemaniu Anonima — dna swoich zbrodni. Z następnego zdania można wnioskować, że kronikarz gotów byłby jeszcze znaleźć dla „zaślepionego” sługi swego monarchy jakiś cień usprawiedliwienia — „pana przyrodzonego” nie było w kraju, a przecież „nulle terre sans seigneur” — okoliczności same prowokowały do tak zbrodniczych czynów. Przypominam, że _Gąll nie obciążał Miecława zarzutem wypędzenia Kazimierza z kraju. Wina jego polegała dotąd na „łowieniu ryb w~ mętnej- wodzie” — wykorzystywaniu zawinionych przez innych ludzi nieszczęść prawowitego monarchy dla własnego wyniesienia. Sytuację zmieniał zasadniczo dopiero fakt powrotu „dominTnaturaEs’’. Z tą chwilą wszystkie zamysły powinny były ustać, a kraj winien był wrócić do należnego posłuszeństwa wobec jedynego władcy. Tymczasem Miecław „aż tak hardą uniósł się pychą”, że „obedire Kazimiro renuebat, insuper eciam ei ar mis et insidiis resistebat”.
su Zob. uwagi J. Adamusa, O monarchii, s. - 128—132.
6* 83