dzo rzadko, toteż mieli mało okazji do wspólnych spotkań i rozmów. Chciałby teraz być sam na sam ze stryjem; ma mu przecież tyle do powiedzenia.
Eustachy Wróblewski był człowiekiem inteligentnym, szczerym i przyjaznym. Potrafił żywo prowadzić rozmowy, a jego zapał udzielał się ludziom słuchającym go. Posiadał gruntowną wiedzę, a przy tym był dowcipny i towarzyski. Nic więc dziwnego, że szybko zjednywał sobie przyjaciół, którzy go chętnie odwiedzali.
Od jakiegoś czasu stryj trochę się zmienił. Często wpadał w zadumę, a gdy ktoś wspominał jego przeszłość, pochmurniał i starał się szybko poprowadzić rozmowę na inny temat.
— Nie lubię wracać do przeszłości — mawiał wtedy. — Lepiej mówić o sprawach przyszłych, to ważniejsze i bardziej frapujące.
Ograniczył też krąg znajomych do ludzi najbardziej zaufanych. I wśród nich czuł się najlepiej. Bardzo polubił swego bratanka i zawsze się cieszył, gdy ten przyjeżdżając do Wilna odwiedzał go.
Walery, gdy tylko wszedł do mieszkania stryja, zauważył od razu, że przed chwilą toczyła się tu bardzo gorąca rozmowa, o czym świadczyły ożywione twarze obecnych. Wiedział jednak, że zebrani nie wrócą już do przerwanej dyskusji.
Ani stryj, ani jego przyjaciele nie dali bynajmniej odczuć młodzieńcowi, że przeszkodził im w ważnym spotkaniu. Walery najchętniej wycofałby się, tłumacząc się brakiem czasu, że wpadł tylko na moment po jakąś książkę, ale stryj Eustachy zaparzył mu natychmiast gorącej herbaty nie przyjmując żadnych tłumaczeń.
— A więc pobiera pan nauki w Instytucie Leśnictwa — powiedział jeden z gości. — No cóż. Można tylko pogratulować. Ukończyć Instytut Szlachecki, a następnie uczyć się w Petersburgu to wielki zaszczyt.
— Walerek kończy już studia — wtrącił stryj Eustachy.
— Pochwalić, pochwalić — odezwał się mężczyzna najstarszy wiekiem. — Słowem, kariera murowana. Oczywiście kariera oficerska.
— Tak, tak — rzekł stryj Eustachy. — Chłopak nie ma lekkiego życia w szkole, ale gdzie teraz jest lekko? Żelazna dyscyplina na uczelni, wojskowy rygor, prawda, Walerku?
— Panowie, wiecie przecież, jak jest — odezwał się Walery. — Ale nie narzekam. Wkrótce opuszczę Petersburg. Nie wiem, co będę potem robił.
— Ale — odezwał się ktoś z gości — proszę opowiedzieć, co tam w Petersburgu słychać. Z wielkiego świata przynosi się wielkie wieści.
Walery spojrzał na stryja, a ten tylko skinął głową zachęcająco.
— Opowiadaj śmiało. Jesteś wśród swoich.
I tak zaczęła się długa wieczorna rozmowa.
Tego dnia światło w oknie mieszkania Eusta-
9