Zaskoczeni zaciekłością ataku Rosjanie bronią się rozpaczliwie. Padają zabici jeden obok drugiego. Francuzi prą naprzód, byle dalej. Pierwszy szereg żołnierzy zwiera się z Rosjanami w strasznym zderzeniu na bagnety.
Edmund Callier w mundurze Legii Cudzoziemskiej, ogorzały od wybuchów pocisków, biegnie w pierwszym szeregu z bagnetem na karabinie. Dopada przeciwnika — ostrze zatopione w piersi obrońcy nie może już torować drogi. Jednak biegnie dalej, depcząc po ciałach zabitych, ogarnięty euforią i obojętny na szalejącą wokół walkę.
— En avant, vite, yite!1 — krzyczy ochrypniętym głosem i w tej samej chwili wali się na ziemię, przeszyty potwornym bólem.
A walka trwała dalej. Śmierć przerzedzała szeregi, walczono kolbami, kamieniami, szpadlami, drewnianymi szczątkami schronów. Po straszliwym boju Francuzi zajęli cały teren, gdyż nowe kolumny wojsk sprzymierzonych, stosując manewr oskrzydlający, uderzyły na bastion Kor-niłowa i ostatecznie przypieczętowały zwycięstwo.
Kurhan Małachowski szturmowała 1 brygada dywizji MacMahona, którą prowadził osobiście dowódca dywizji.
Sewastopol padł. Pozostałe oddziały wojska rosyjskiego opuszczały miasto i zdążały ku przeprawie. Raz po raz pociski i bomby padały w wodą. Noc była pogodna, na niebie błyszczały gwiazdy, gasnące w jaskrawej łunie objętych pożarem budynków i fortyfikacji oraz równie krwawym blasku ognistych pocisków przecinających w różnych kierunkach niebo. Mrowie wojsk posuwało się naprzód. Ostatnie oddziały rosyjskie przeprawiały się do dzielnicy północnej. Podnoszono most.
Noc zapadała szybko. Wciąż jeszcze zbierano rannych i przenoszono nad zatokę, gdzie rozłożono namioty. Ciała poległych grzebano natychmiast, obawiając się epidemii. Wśród innych rannych zabrano z pola również Calliera. Ugodzony bagnetem w żebra nie był ciężko ranny, ale upływ krwi pozbawił go przytomności. Gdy po jakimś czasie ocknął się w namiocie, zagadnął go sanitariusz:
— Votre nom, mon ami?2
— Edmund Callier.
— Nationalite? Franęais naturellement?3
— Non! Je suis Polonais, Polonais, tu com-prends?!4 — krzyknął Callier, zrywając się z posłania.
Naprzód, szybko, szybko!
S
Twoje nazwisko przyjacielu?
8 Narodowość? Francuz naturalnie?
Nie! Jestem Polakiem, Polakiem, rozumiesz?!