przybył do Strasburga, gdzie zaciągnął się na pięć lat do służby we francuskiej Legii Cudzoziemskiej. Wcielony do 2 pułku Legii, wylądował przy grzmocie dział na wybrzeżach Krymu, biorąc udział we wszystkich działaniach wojennych tegoż pułku. Walczył wytrwale, znosząc bez słowa trudy i niewygody żołnierskiego żywota. Miał jeden cel: pokonanie przeciwnika, z którym walczył, mocny chwyt broni i skuteczny strzał. Nieważna była sprawa, w której obronie występował zbrojnie. Był żołnierzem. Jeszcze wtedy nie wiedział, że był tylko najemnikiem. Trudna służba w Legii Cudzoziemskiej przeważnie kończyła się śmiercią lub kalectwem na polu bitewnym. Ci, którzy szli do niej, byli przygotowani na wszystko, a jeśli przetrwali pięcioletni okres, zdobywali miano znakomitych żołnierzy. W życiu naszego bohatera miało to jeszcze odegrać wybitną, tym razem już w pełni świadomą swych obywatelskich obowiązków, rolę.
Callier, ranny w szturmie na Kurhan Małachowski, szybko powrócił do zdrowia. Rana nie była groźna i młody, silny organizm przezwyciężył chorobę. Pamiątką po krymskiej kampanii była jedynie blizna.
Legia przygotowywała się do odjazdu. Na wielkim placu otoczonym namiotami stały długie szeregi wojsk. Gdy zagrzmiały trąbki, oczy żołnierzy różnych narodowości skierowały się na wkraczającą grupę generalicji, wśród której wyróżniała się sylwetka eleganckiego księcia Witt-gensteina.
— Prezentuj brooń! — trzasnęły komendy, odbijając się długim echem.
Szeregi sprężyły się i zamarły. Rozpoczęła się ceremonia odznaczeń za odwagę i męstwo pi zy zdobywaniu Sewastopola. Callier stał w pierwszym szeregu swego pułku, wpatrując się nieruchomo w twarz dowódcy. Wywołani żołnierze podchodzili sprężystym krokiem i po krótkim raporcie wracali na miejsce z błyszczącymi blaszkami na piersiach.
„A ci, którzy polegli — myślał Callier — nie staną już na apelu. — Cena życia w walce nie liczy się wcale. Ja przecież też zabijałem. Kim byli ci ludzie, których pozbawiłem życia?”
Nagle usłyszał swoje nazwisko: „Edmund
Callier!”
Zaskoczony drgnął i wyszedł z szeregu, stając przed wygalowanym oficerem.
— Za odwagę i brawurę w ataku na Kurhan Małachowski jesteście odznaczeni srebrnym medalem angielskim i awansowani z szeregowego do stopnia kaprala — powiedział książę Witt-genstein, przypinając odznaczenie i wpatrując się uważnie w twarz młodego Polaka.
Edmund wrócił do szeregu. Stojący obok niego żołnierz szepnął:
25