Po kilku miesiącach rokowań Francja zawarła z Austrią 14 października pokój w Schonbru-nnie. W dziele Napoleon, a Polska Marcelego Handelsmana czytamy, że podobnie jak w 1807, tak i w 1809 roku „los Polski miał być zdecydowany bez naszego bezpośredniego udziału. Po Aspern, które było prawie klęską, przyszło Wa-gram, potem rozejm w Znaim (12 lipca), potem konferencje pokojowe w Altenburgu (od 18 sierpnia) będące w gruncie rzeczy tylko pozorem negocjacji, wreszcie prowadzone pod okiem cesarza rokowania w Wiedniu”.
Ciągnące się pertraktacje nie przyniosły stronie polskiej — możliwych do uzyskania — korzyści. Księstwo zyskało wyłącznie ziemie zdobyte w ostatniej kampanii: Nową Galicję oraz obwód zamojski. Powiększyło się więc do 142 tysięcy km2 i w jego granicach zamieszkało przeszło 4 min ludności, utworzono 4 dalsze departamenty (z siedzibami w Krakowie, Lublinie, Radomiu i Siedlcach). Wszystko to nie mogło jednak zadowolić Polaków, liczących na więklszą łaskawość Napoleona.
Po wojnie z Austrią Klemens Kołaczkowski pełnił służbę przy pułkowniku Mallecie i przy pułkowniku Bontempsie. Jemu towarzyszył jako adiutant w czasie inspekcji fabryk broni i młynów prochowych w zachodniej i wschodniej Galicji (władał wyśmienicie językiem francuskim i niemieckim). Po powrocie znów służył przy Mallecie, który zabrał go z sobą do
Czartoryskich, do Puław. Stamtąd pośpieszył do Warszawy, aby odebrać nominację na porucznika drugiej klasy. Było to 4 listopada 1809 roku. Dopiero co ukończył lat szesnaście. Został przydzielony do pełnienia służby u boku dyrektora artylerii, Bontempsa, w arsenale oraz w biurze swego zwierzchnika.
Pod koniec roku zamieszkał razem z Ignacym Prądzyńskim, wówczas adiutantem przy dyrektorze inżynierii, Mallecie. Obaj poznawali tajniki zawodu wojskowego, a nie mając czasu na uczęszczanie do Szkoły Aplikacyjnej, do której — jak już wspominaliśmy — zostali przecież przyjęci — zadecydowali, że' trzeba
25