Nie było chwili do stracenia. Szef sztabu wydał polecenie zwinięcia obozu i wymarszu. Posuwanie się w nocy, przy złej pogodzie, w puszczy okazało się niezwykle trudne. Powstańcy szli całą noc i wreszcie rankiem 29 kwietnia zatrzymali się w ostępie Komotowszczyzna w Puszczy Sokolskiej, w pobliżu wsi Walile, oddalonej od Białegostoku o 22 km. Tu na wzgórzu Piereciosy rozbito obóz.
Wróblewski celowo wybrał to właśnie miejsce na postój. Licząc się z możliwością spotkania z wojskami carskimi, których w Puszczy Sokólskiej było coraz więcej, musiał wybrać teren stosunkowo najdogodniejszy do obrony. A takie warunki spełniał ostęp Komotowszczyzna.
Przed frontem obozu płynął ruczaj, który mógłby odegrać ważną rolę w razie ewentualnego ataku wojsk rosyjskich. Za ruczajem ciągnęły się wzgórza Piereciosy. Z pozostałych stron obóz otaczały błotniste łąki, za którymi znajdowały się inne ostępy. W dodatku po prawej stronie obozu, wśród błot, płynęła niewielka rzeczka Stójka. Wydawało się więc, że teren jest doskonały do obrony. Wróblewski wysłał tam 1 kompanię,' którą dowodził kapitan Roman, w celu ćwiczenia musztry.
Po południu straże doniosły o krążących w pobliżu wojskach nieprzyjaciela. Nie było na co czekać. Wróblewski zdawał sobie sprawę, że dalsza ucieczka przed przeciwnikiem jest bezcelowa, ponieważ cała puszcza zapełniała się oddziałami rosyjskimi. Zresztą uważał, że tak dobrze wybrany teren do obrony może się okazać bardzo cenny dla powstańców. Zdecydował więc, że właśnie tutaj, pod Walilami, jego oddział przejdzie chrzest bojowy.
Trzeba więc było przygotować ludzi do tej ważnej, bo przecież pierwszej potyczki. W obozie panował nastrój gorączkowego wyczekiwania. Powstańcy w napięciu wsłuchiwali się w odgłosy puszczy, jakby chcieli usłyszeć kroki zbliżającego się nieprzyjaciela.
Wróblewski po krótkim zastanowieniu określił swoim ludziom zadania. Na przód obozu wysunął strzelców trzeciej kompanii, dowodzonej przez Kiersnowskiego, oraz część strzelców z kompanii Romana. Pozostali ludzie pierwszej kompanii otrzymali zadanie zajęcia pozycji na załamanym prawym skrzydle, natomiast uzbrojeni w broń palną strzelcy z drugiej kompanii porucznika Barancewicza rozsypali się na lewym skrzydle. Wszystkie wozy oddziału ściągnięto i ustawiono na środku obozu. Powstań-cy-kosynierzy z wszystkich trzech kompanii zgodnie z poleceniem Wróblewskiego ustawili się w tyle obozu pod dowództwem starego Kobylińskiego. Mieli oni stanowić rezerwę na wypadek, gdyby doszło do walki wręcz.
Tak rozstawiony oddział oczekiwał nadejścia nieprzyjaciela. Nietrudno odgadnąć nastroje panujące w obozie. Nikt nie miał pojęcia, jak liczny będzie oddział przeciwnika i jakie będzie
53