miarach i przygotowaniach Rosjan, rozkazał 1 czerwca zwinąć obóz i opuścić Budzisk.
Powstańcy z żalem rozstawali się z miejscem, do którego zdążyli się przyzwyczaić, znali tu niemal każde drzewo. Poza tym przykro było opuszczać tak dobrze zagospodarowany obóz i udawać się teraz w nieznane.
Wróblewski skierował swój oddział na południowy wschód od Budziska. Ażeby nie napotkać przypadkowo nieprzyjaciela, powstańcy musieli posuwać się bardzo ostrożnie. Wróblewski zwracał dużą uwagę na bezpieczeństwo, oddziału, zawsze wysyłając kilku żołnierzy na widetę i ściśle przestrzegając porządku wart. W pobliżu Dworzysk dwaj powstańcy — Frusie- ' wicz i Zaręba — omal nie przypłacili życiem swojej nieuwagi, niespodziewanie bowiem zostali zaatakowani przez grupę kozaków. Nie mając jednak pewności, jak liczny jest oddział, ubezpieczany przez widetę, kozacy wycofali się do lasu.
Wędrując tak przez Dworzyska, Wielkie Hryn-ki, Perejeździk doszli do miasteczka Jałówki. Tam zatrzymali się na krótko. Na rozkaz Wróblewskiego odczytano mieszkańcom manifest Rządu Narodowego i akt uwłaszczenia, które zostały przyjęte entuzjastycznie. Zaraz ksiądz miejscowy odprawił mszę o pomyślność w walkach powstańczych, a po mszy pobłogosławił broń i żołnierzy. Powstańcy opuszczali Jałówkę, serdecznie żegnani przez ludność .Skierowali się ku Berezowemu Błotu.
Był dzień 8 czerwca. Oddział Wróblewskiego znajdował się w Mereczowszczyźnie, w powiecie Słonimskim, kilka zaledwie kilometrów od Kosowa. W chwili gdy powstańcy mieli się przeprawić przez rzeczkę Ściercież, rozległy się strzały. Najpierw Rosjanie zaatakowali flankie-rów na lewym skrzydle oddziału. Całkowicie zaskoczeni powstańcy znaleźli się w bardzo poważnej sytuacji. Pułkownik Duchyński z grupą ludzi przebywał z dala od oddziału i nagle napadnięty przez kozaków nie mógł już dołączyć do głównej grupy powstańców, którzy pozostawali pod dowództwem Wróblewskiego.
Teren, na którym doszło do starcia, okazał się korzystny dla Wróblewskiego. Cała okolica była gęsto zalesiona. Przecinała ją rzeczka Ściercież, do której równolegle wiodła droga holsko-ró-żańska. Przez las ukośnie do rzeczki i drogi prowadziła przecinka szerokości około 10 metrów.
Wróblewski szybko ocenił położenie. Zdawał sobie sprawę, że choć warunki terenowe były sprzyjające dla powstańców, ponieważ ułatwiały ukrycie się w gęstym lesie i dawały możliwość skuteczniejszej obrony, to jednak przeciwnik dysponował liczniejszym oddziałem i sprawniejszą bronią. Nie było jednak czasu na rozmyślania, bo oto wojska rosyjskie rozpoczęły atak.
Wróblewski widział, że przeważająca grupa ■ żołnierzy rosyjskich zbliża się od drogi h nisko-różańskiej ku Ściercieży. Nie było czasu do. namysłu. Wydał więc polecenie, ażeby dwie
67