od pola walki. Okazało się, że niejaki Kozicki mylnie poinformował go, że Callier został całkowicie rozbity. Dlatego też Matuszewicz, nie chcąc narażać swego oddziału, skierował się w inną stronę. Edmund zareagował ostro. Zarządził sąd wojskowy nad Kozickim. Trybunał wymierzył mu karę śmierci za uciekinierstwo i rozgłaszanie fałszywych wieści. Wyrok wykonano w Wilczynie. Był to znamienny fakt, Callier bowiem zaprowadził w swych oddziałach rygor i dyscyplinę. Jako naczelnik wojenny województwa mazowieckiego surowo karał swych podkomendnych za niezdyscyplinowanie, opór lub samowolę. Karom podlegali zarówno szeregowi, jak i oficerowie. Callier, zaprawiony w służbie Legii Cudzoziemskiej, cenił dyscyplinę wojskową, wiedząc, że przestrzeganie jej w szeregach powstańczych jest jednym z podstawowych warunków powodzenia w walkach. Dlatego też wymagał od swych podkomendnych bezwzględnego posłuchu. W połowie czerwca otrzymał od Rządu Narodowego zatwierdzenie swej nominacji jako naczelnika wojennego województwa mazowieckiego. „Zawiadamia [się] pułkownika wojsk narodowych... Callier [a], że postanowieniem z dnia 11 b.m. Rząd Narodowy mianował go naczelnikiem wojskowym województwa mazowieckiego’'.
Tymczasem, po rozbiciu nieprzyjaciela pod Ignacewem, Callier postanowił maszerować w kierunku Kleczewa. Sytuacja była trudna, wojska rosyjskie miały ogromną przewagę nad si-
łami powstańców. Z trzech stron następowały na oddziały roty Nelidowa.
Po przejściu Kleczewa Callier zajął pozycję na wzgórzach w niewielkim zagajniku naprzeciw Jabłonny i Komorowa. Zbliżała się pora popołudniowa. Słońce przygrzewało.mocno, powstańcy krzątali się wokół broni, przygotowując ją do użytku i sprawnego funkcjonowania. Była godzina piąta po południu, gdy dały się słyszeć dwie salwy armatnie. Callier, który przezornie rozstawił uprzednio swe oddziały, dał hasło do walki. Lewym nkrnydłom powctnńr7ym dowodził pułkownik Raczkowski, prawym zaś — ma-
75