str 074 075

str 074 075



łował swego towarzysza. Kalita nie przypuszczał, że widzi go po raz ostatni w życiu.

Nastała cisza. Opustoszały klasztor tonął w szarzyźnie przedświtu. Kalitą opadły niewesołe .myśli, nie mógł zasnąć. Dumał nad swoją żołnierską dolą.

W pewnej chwili za drzwiami rozległy się kroki. .Do celi wszedł ksiądz.

—    Musisz majorze zaraz opuścić klasztor! Lada chwila będzie tu wojsko carskie. Mnie i ciebie zabiorą, nie chcą ginąć!

—    Jak to? — rzekł major. — Wziąłeś pieniądze od generała, byś mnie tu przechował, a teraz chorego wypędzasz?

—    Żołnierze znają tu każdy zakamarek. Nie maim gdzie cią ukryć. Idź w las, bo inaczej obydwaj zawiśniemy na szubienicy.

Nie było innego wyjścia. Kalita poprosiwszy księdza o laską, bez której nie mógłby się poruszać, powlókł się do lasu. Zaszywszy się w gęstwinie, ułożył się na ziemi i ze znużenia zasnął. Obudził go około południa głuchy huk i odgłosy wystrzałów. 'Ból nogi i głód doskwierały mu sromotnie. Gorączka paliła płuca. Mijały godziny. Nagle w gęstwinie drzew poruszyła się jakaś postać, kierująca się w stronę klasztoru. Kalita zawołał o pomoc.

—    Pomóżcie! Chciałbym dostać się do jakiejś chałupy. Jestem głodny, przemarzłem do szpiku kości, a jeszcze przeklęta noga, która mi dokucza!

Nieznajomy podszedł do leżącego Kality, Był to młodzieniec o dobrodusznej twarzy.

— Boże, czy pan przypadkiem nie żołnierz z oddziału, który wyruszył dzisiaj nad ranem z klasztoru? Bo właśnie wysłano mnie, bym sprawdził, czy tam sit? nie schronili nasi z oddziału rozbitego przez wroga w bitwie pod Jeziorkiem!

Kalita zakrył dłonią twarz. Las zawirował mu przed oczami. Stracił przytomność.

Po opuszczeniu klasztoru oddziały powstańcze, w skład których wchodziły: piechota stop-nicka Rębajły, dowodzona w jego zastępstwie przez kapitana Piotra Lewandowskiego, eskorta jazdy wraz z generałem Bosakiem, dowodzona przez majora Szameta, skierowały się w kierunku lasu iłżeckiego. Siły ich wynosiły około dwustu pięćdziesięciu ludzi. O godzinie wpół do ósmej w Jeziorku zostali zaatakowani przez wojska carskie Czengerego, liczące osiem rot piechoty, dwa szwadrony dragonów, oddział kozaków i dwa działa. Pierwsze uderzenie dragonów odparł pluton ułanów pod dowództwem majora Szameta, który w tej szarży poległ bohatersko. Piechota i reszta kawalerii powstańczej zaczęła się cofać, ostrzeliwując się nieprzyjacielowi rażącemu gęsto ogniem roto-wym, potem kartaczowym przy równoczesnym oskrzydlaniu oddziału. Część jazdy powstańczej

75


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
str 074 075 (2) 38, ,ABY MALOWANE KRAINY MIEĆ Sądzę, że Czytelnicy domyślili się już, że będzie tut
Witold KarczewskiMłodość i starość w nauce (nie tylko polskiej) Kiedy w 1964 r po raz pierwszy w życ
str 074 075 poczynku po wyczerpujących wojnach z czasów Łokietka oraz, że „... Kazimierz, król Polsk
str 074 075 (3) Lecz w ogrodzie szept pierwszy miłosnego wyznania Stał się dla nich przymusem do nag
str 074 075 ROZDZIAŁ II SPOSOBY RZUCANIA GRANATAMI RĘCZNYMI POSTAWY I WYKONANIE RZUTÓW 106.  &n
str 074 075 Gdy wszystkie rozproszone grupy oddziału Wróblewskiego połączyły się z Duchyńskim, 
str 074 075 od pola walki. Okazało się, że niejaki Kozicki mylnie poinformował go, że Callier został
str 074 075 dający do rzeki na wysokości północnego skraju Prostek. Część prawobrzeżna, zachodnia —
str 074 075 Codzienne zmiany warty na placu Saskim, a latem obóz na Powązkach, gdzie zbierała się ca
str 074 075 rzystnych dla niego warunkach w widłach rzek Wisły i Wieprza — walnej bitwy. Kołaczkowsk
towarzystw żeglugowych, nie zaś tylko nieokreślona emerytura po wysłużeniu nieokreślonego terminu. Z
page0234 224 psychologicznych, skoro nie przypuszcza, że zjawisko duchowe z istoty swej różni się od
page0245 241 To wszystko świadczy najlepiej, że „rozum" zwierząt nie sięga, że tak powiem, po z
IX Panie mój...Ty juz nie wstaniesz... Przywarłeś do ziemi,jakbyś po raz ostatni chciał ją

więcej podobnych podstron