bułu tatarskiego. Pułk Radziwiłła został osaczony.
Główne siły tatarskie po zniesieniu regimentu rajtarii atakowały skutecznie maszerującą z Ełku kolumnę piechoty, która wyszła już z lasu, i nie dopuściły do połączenia z głównymi siłami szwedzko-brandenburskimi. W decydującym momencie Gosiewski objął bezpośrednie dowodzenie nad chorągwiami atakującymi główną grupę nieprzyjaciela broniącą się w oparciu o zabag-niony strumień lewego dopływu Łęgu. Dragonów rozmieścił przy zakolu strumienia, by ogniem od czoła powstrzymywali przeciwnika. Bardziej na wschód atakowała lekka jazda litewska, jednak z uwagi na podmokły teren miała poważnie utrudnione zadanie. Ostateczne szybkie rozstrzygnięcie mogło nastąpić jedynie przez uderzenie znacznymi siłami od strony zachodniej.
Walcząc od czoła z Tatarami Radziwiłł nie dostrzegł zagrożenia, jakie niosły z sobą chorągwie litewskie, które po zdobyciu obozu szwedz-ko-brandenburskiego skierowane zostały przez Gosiewskiego do wsparcia Tatarów. Gdy wreszcie dostrzegł niebezpieczeństwo, było już za późno. Licząc na szybką odsiecz piechoty Wa-llenrodta lub głównych sił Waldecka, książę Bogusław zorganizował obronę okrężną, powstrzymując ogniem napierające oddziały polskie i tatarskie. Ataki były jednak coraz gwałtowniejsze, a strach przed Tatarami utrudniał utrzymanie
dyscypliny ogniowej. Wkrótce Radziwiłł zrozumiał, że odsiecz nie nadejdzie i jedynie wyrwanie się z pierścienia okrążenia może go uratować. Zebrał więc wokół siebie najdzielniejszych jeźdźców na dobrych koniach i osłaniany ogniem poprowadził ich przez łąki w kierunku północnym na najsłabiej obsadzony odcinek okrążenia. Zniósł nielicznych Tatarów starających się zagrodzić im drogę i przedarł się przez polsko-ta-tarski pierścień wojsk.
Jego radość była jednak przedwczesna.
Kierujący walką czambułu tatarskiego Sub-chan Ghazi-aga dostrzegł grupę uchodzących jeźdźców i polecił kilkunastu Tatarom odciąć im drogę ucieczki. Śmigłe konie tatarskie zdołały dopaść uciekających tuż przed wjazdem do lasu. Wywiązała się gwałtowna walka. Świst arkanów, kwik koni i uderzenia szabel o pancerze trwały krótko. Wkrótce walka została zakończona. Większość umykających poległa, pozostałych wzięto w jasyr. Wśród pojmanych znalazł się również książę Bogusław Radziwiłł.
Z chwilą zlikwidowania książęcego pułku Gosiewski skierował wszystkie siły do walki z broniącymi się jeszcze Brandenburczykami i Szwedami dowodzonymi przez Waldecka. Dodatkowe uderzenie znacznych sił od północy, a więc z kierunku nie osłoniętego przeszkodą naturalną, załamało obronę nieprzyjaciela. Sam wódz wojsk brandenburskich, generał Waldeck, po nieudanej próbie kontrataku odwodem wraz z włas-
81
a — Hetman Wincenty Gosiewski