wojskowym uczył” (w dawnym 2 pułku w 1813 roku).
Bogusławski, wzruszony do głębi, ze szczerymi łzami, „zapewnił, iż ten zaszczyt, który go przy schyłku życia spotkał, przyjmuje z największą wdzięcznością i że się stanie godnym tego zaufania, które w nim pułk pokłada”.
Chcąc wynagrodzić pułkownikowi poniżenie i poturbowanie, żołnierstwo szczerze wiwatowało na cześć dowódcy. „I wprawdzie będąc po kilkakroć rannym, na krok pułku nie opuszczał i przy pułku z ran się leczył. Pomimo że był dowódcą brygady, później dywizji, zawsze w pułku 4 znajdował swe wypocznienie, tak po bitwie lub marszach. Kazał zawsze robić barak, albo na gołej ziemi smacznie sobie zasypiał przy pułku”, którego przez tyle lat był dowódcą.
Antoni Roślakowski, dowódca kompanii grenadierów i jeden z członków sprzysiężenia Piotra Wysockiego, sam prawy i dzielny żołnierz, trafnie ocenił swego zwierzchnika.
Gdy Bogusławski zdecydował się stanąć po stronie powstańców, nie dał się już przekabacić i pomaszerować do obozu wielkiego księcia. Najgorliwszego z takich zwolenników majora Konstantego Reszkę, kazał nawet aresztować. ’
Gdy w Warszawie rozgrywały się ważne polityczne wydarzenia, gdy po zebraniu się sejmu ustąpił dyktator Józef Chłopicki i wodzem naczelnym obrano księcia Michała Radziwiłła, nastąpiła zmiana w służbowej pozycji Bogusławskiego. Objął dowództwo brygady po nieżyjącym generale Ignacym Blumerze. Brygada ta, składająca się z 4 i 8 pułku, należała odtąd do 3 dywizji dowództwa pułkownika Jana Skrzyneckiego, którego niebawem awansowano do stopnia generała brygady.
Pułki wzmocniono trzecimi batalionami. Teraz brygada liczyła w sześciu batalionach pięć i pół tysiąca bagnetów. Wyruszono w pole. 10 lutego 1831 roku pułkownik, teraz już dowódca brygady, dokonał przeglądu w okolicach Kałuszyna i Mokobodów, rozwiniętych batalionów. Troszczył się o ubiór żołnierzy, broń i ich zdrowie. Przemawiał do nich krótko, starał się ich natchnąć prostymi niewyszukanymi słowami do wytrwałości w walce za Ojczyznę. Kazał nabić broń, mówiąc:
•— Za dwa dni najdalej, a może wcześniej, będzie ona w użyciu. Ręka silna i celne oko zapewnią nam zwycięstwo — to też wiara mierzyć dobrze, a strzelać powoli! Bo strzelać, aby strzelać, na nic się nie przyda, samym hukiem nieprzyjaciela nie pokonamy!
A skoro, jak słyszałem — mówił dalej — już chcecie pójść koniecznie zaraz na bagnety, tedy ani nóg, ani ramion nie żałować, bo kto zwinniejszy, a w ręku silniejszy, ten przy bagnetowym boju owiany zaczepnym duchem, zawsze zwyciężyć musi.
95