Bogusławski nawiązał do ślubowania, jakie złożyli czwartacy wychodząc z Warszawy. Przysięgli wówczas, że w pierwszym starciu z nieprzyjacielem będą walczyć na bagnety, zdmuchnąwszy uprzednio proch z panewek, co oczywiście uniemożliwiło użycie broni. Stąd narodziła się legenda utrwalona w pieśni Walecznych tysiąc, która głosiła, że 4 pułk przez cały czas wojny 1831 roku nie robił użytku z broni palnej. Legenda ta niewiele ma wspólnego z prawdą.
Wojsko maszerowało w kierunku miasteczka Dobre. W nocy z 13 na 14 lutego pod wsią Zakrzewem zaskoczono żytomierski pułk piechoty, rozlokowany zupełnie beztrosko, bez zachowania ostrożności czasu wojennego, bez placówek. Żołnierze albo spali, albo warzyli sobie przy ognisku ulubione szczi — kapuśniak na mięsie. Nasze dwa szwadrony 2 pułku ułanów wpadły na nich niespodziewanie, a na rozproszonych posypały się salwy naszej piechoty. Nieprzyjaciel rzucił się do panicznej ucieczki, pozostawiając dużo karabinów w kozłach. Oprócz tej cennej zdobyczy nasi zabrali kociołki z owym smacznym kapuśniakiem. Straty polskie były minimalne: poległ jeden ułan i jeden czwartak.
Do prawdziwej bitwy pod Dobrem doszło 17 lutego. Korpus „litewski” generała Grzegorza Rosena starł się z dywizją generała Jana Skrzyneckiego, który zręcznie manewru-
jąc, bronił się dzielnie przez cztery godziny. Wówczas to w całej okazałości ujawniła się wyższość naszej piechoty nad nieprzyjacielską. Swój wysoki poziom wyszkolenia zawdzięczała ona zabitemu 29 listopada generałowi Stanisławowi Trębickiemu. Ten znakomity instruktor zaprowadził w piechocie nie znane przedtem obroty, pozwalające na szybkie zmiany szyków na czworobok i atakowania kolumnami, w które wciągały łańcuchy tyra-
97
7 — Generał Ludwik Bogusławski