licach Olkusza, a w końcu sierpnia stoczył morderczą bitwę pod Rudnikami. Rozproszony w następnej bitwie Chmieleński znów zebrał ludzi i bił się dalej w Kieleckiem. Dopiero złożony chorobą 'przeszedł kordon graniczny udając się do Krakowa, by w połowie października, w chwili ogłoszenia dyktatury Romualda Traugutta, stanąć na nowo do walki. Traugutt liczył na to, że wybitni dowódcy, chociaż nieraz poróżnieni ze sobą, okażą pomoc generałowi Hauke-Bosakowi, który objął dowództwo na całym południu, w pasie przygranicznym.
Istotnie Józef Hauke-Bosak znalazł się w połowie października na placu boju. Dzielnie wspierany przez Zygmunta Chmieleńskiego, Ludwika Zwierzdowskiego-Topora i Rębajłę, podtrzymywał w całej okolicy upadające powstanie. Zdobył w Opatowie kasę powiatową, natchnął wiele oddziałów duchem ofensywnym, a oo najważniejsze — zarządził należyte przygotowania do przetrwania zimny. Natomiast omówione podczas pobytu Traugutta inne wyprawy skończyły się fiaskiem. Upadła szlachecka wyprawa na Wołyń, a Dionizy Czachowski wkrótce po rozbiciu nieprzyjaciela pod Rybni-■cą dał się zaskoczyć i zginął.
We wszystkich innych okręgach powstanie niby trwało, ale stanowiło raczej nieustanną demonstrację zbrojną niż próbę zniszczenia wroga. Tylko pod samą stolicą Ludwik Żych-liński zdołał oprzeć na chłopach władzę cywilną i wojskową.
Stan spraw wojskowych wyjaśniał się stopniowo. Traugu-tt planował najpierw zreorganizowanie całej administracji, a dopiero później — opierając się na władzach cywilnych — złączenie luźnych oddziałów i tak zwanych partii w jednostki armii regularnej, podlegające wojskowej dyscyplinie i kierownictwu sztabów. W przewidywaniu, że roforma administracji, zdobycie broni oraz nagromadzenie potrzebnych środków pieniężnych musi zająć parę miesięcy, gotował ogłoszenie dekretu w sprawie wojska na połowę grudnia. Dla podtrzymania walk w okresie jesiennym już z góry przed opuszczeniem Krakowa upewnił się w rozmowach z obecnymi tam dowódcami, że jednocześnie z ogłoszeniem dyktatury wkroczą oni do Królestwa. Tymczasem rachuby te nawiodły; kilku zniechęconych oficerów nie dotrzymało słowa, inni zaś — jak się okazało — na wstępie ponieśli klęskę. Tak więc, niestety, sprawy musiały iść po staremu przez okres zimowy. Radykalnej zmiany można było oczekiwać dopiero wiosną.
Planując wielkie zmiany na przyszłość, jednocześnie trzeba było zaradzić choćby częściowo brakowi broni w tych oddziałach, które jeszcze pozostały w terenie. Czyniąc, co było możliwe, Traugutt zmuszony był jąć się wszelkich środków, nawet moralnych. Niekiedy za-7 — Karol Kalita
97