kliwszy cios aktowi oskarżenia zadał profesor Gneist. Jego wspaniała mowa obrończa była kunsztem krasomówstwa i wiedzy prawniczej. Adwokat stwierdził, że powstanie polskie było wymierzone przeciw carskiej Rosji i w pojęciu pruskiego prawa oraz sądów stanowi czynność obcą i indyferentną. Stwierdził, że materiał dowodowy nie podaje w ogóle faktów, lecz stwarza pole do domysłów.
„Nie wolno żadną miarą luk nie dających się uzupełnić w prawnym dowodzeniu o istnieniu czynności karalnych zastąpić pomysłowym wprawdzie, lecz czysto dowolnym materiałem policyjnym, pochodzącym z różnych stron świata. Tak zaś wygląda cała kompozycja aktu oskarżenia” — grzmiał Gneist na sali posiedzeń.
Ostro potępił on tendencje do identyfikowania działań wymierzonych przeciw Rosji z działaniami przeciw Prusom: „Jest sprzeczne z pruskim pojęciem zdrady stanu, z prawem pruskim, wreszcie z honorem i godnością państwa pruskiego napiętnowanie powstania przeciw Rosji aktem oskarżenia w Prusach. Byłoby wyrzeczeniem się własnej samodzielności, gdyby państwo najświętszą rzecz w swym prawodawstwie karnym o zdradzie stanu chciało kiedykolwiek stosować na rzecz obcego monarchy”.
Czołowy obrońca Polaków zakończył swe przemówienie wyznaniem i nadzieją, iż „niedaleko jest dzień, w którym jasno, zgodnie z literą prawa, zarówno inteligencja prawnicza, jak i każdy sąd niemiecki potwierdzą niemożliwość utrzymania zarzutu zdrady przeciw Prusom”.
Przemówienie Gneista wywarło wielkie wrażenie zarówno na zgromadzonej publiczności, jak również w Prusach i za granicą. Dzienniki niemieckie zamieszczały wielkie artykuły. Pochwałom dla Gneista nie było końca. Również pozostali obrońcy, a wśród nich Elven, Rent, Rrach-vogel i Deycks, cieszyli się niemałą popularnością, broniąc polskich oskarżonych, a jednocześnie honoru narodu niemieckiego.
22 sierpnia 1864 roku był dniem rozpoczęcia drugiej części procesu — przesłuchiwania poszczególnych oskarżonych. Pierwszy zeznawał Kosiński, a bronił go adwokat Janecki. Jego zeznanie było spokojne, ale miękkie, nie umiał twardo odpierać zarzutów sędziów. Był to typ konspiratora i gorącego patrioty, który już w 1847 roku w procesie moabickim otrzymał wyrok śmierci, me wykonany z powodu rewolucji 1848 roku. Po Kosińskim zeznawał Władysław Niegolewski, który odważnie i impulsywnie atakował akt oskarżenia, prokuratora, a przede wszystkim Barensprunga, swego osobistego wroga. Swym wystąpieniem, pełnym ironii i dowcipu, chłostał przeciwników, wzbudzając podziw i sympatię wśród zgromadzonej publiczności, która potrafiła ocenić jego nieprzeciętną inteligencję. Po Niegolewskim zeznawali: Józef Rusteyko, sekretarz Jana Działyńskiego, Ludwik Sczaniecki, Henryk Szuman i wielu innych więźniów.
109