o odpowiedzialności ciążącej nad pruskim sądownictwem wobec historii, wskazując na moralny obowiązek sprawiedliwego potraktowania oskarżonych Polaków.
Po skończonej mowie oskarżeni ściskali mu ręce, a jego pojawienie się w sądzie następnego dnia uczcili powstaniem z miejsc.
Rozpoczęły się polemiki z wywodami obrony, które Gneist natychmiast podważał przekonywającą argumentacją. Prasa niemiecka w dalszym ciągu poświęcała procesowi mnóstwo miejsca. „Borsen Zeitung” wyrażała zdziwienie, że proces ten w ogóle jest prowadzony przy tak wielkim nakładzie sił i kosztów, bez podstaw prawnych do zarzutu zdrady stanu, i radziła szybko zakończyć go, nie męcząc ludzi siedzeniem w więzieniu. Jednocześnie „Volks Zeitung”, organ liberałów berlińskich, ostro atakowała prokuratora za tendencyjność w sformułowaniu aktu oskarżenia. Opinie o procesie były bardzo różne, ale zainteresowanie — olbrzymie.
21 listopada wśród napiętej atmosfery Adlung odczytał pierwszy wniosek kary śmierci dla Kosińskiego, następnie Mittelstaedt, oceniając działalność Niegolewskiego, zażądał dla niego tego samego wyroku. Trzeci wniosek kary śmierci padł dla Rusteyki i dla Calliera. Również dla nieobecnych na procesie: a więc dla Aleksandra Guttrego, Wolniewicza, Jana Działyńskiego, Edmunda Taczanowskiego, Józefa Seyfrieda i wielu innych, prokuratorzy domagali się kary śmierci.
Ogółem wpłynęło aż 15 wniosków o kary śmierci.
Dla pozostałych osób żądano kar więzienia od 6 do 15 lat. Część została uniewinniona. Callier przyjął wniosek o karę śmierci zupełnie spokojnie i z godnością. W ostatnim słowie, nie chcąc uchodzić za „niewinne zwierzę ofiarne, które cierpliwie każe się prowadzić na jatkę bez próby uwolnienia od krwawej ręki kata”, oskarżył prokuratora i pruskie metody oskarży cielsk ie. Mówił głośno, dobitnie, twardo, smagając słowami przeciwników. Nie dobierał słów, nie liczył się z niczym. Wyraził żal, że jako więzień nie może dowieść mieczem swej prawdomówności. I tu, na sali sądowej, pokazał swój mocny charakter, wielki patriotyzm, i tu okazał się żołnierzem z urodzenia. Zresztą wszyscy pozostali oskarżeni w ostatnim słowie wypowiadali swe własne uczucia patriotyczne, za które niesłusznie mieli oddać swe życie. Za miłość ojczystego kraju skazywano ich na śmierć. Dlatego, iż walczyli o jego wolność, że chcieli wyzwolić naród spod ucisku caratu, dlatego, że zerwali się do walki z minimalnymi siłami, nie zważając na krwawe ofiary, jakie ponosili. Ileż młodych istnień pochłonęło powstanie, ileż krwi przelanej wsiąknęło w polską ziemię, ileż domów spowiły czarne kiry? Pruscy prokuratorzy nie zdołali tego pojąć, było to dla nich niezrozumiałe, nie do przyjęcia, aby naród podbity, ujarzmiony przez inny, mógł walczyć o wolność. Ograniczoność umysłów doprowadza do zbrodni, uczucie zrozumienia
8 — Pułkownik Callier
113