most i po przejściu naszym zniszczymy go, a zatem w kapitanie i pańskich działach głównie nasza obrona. Moja piechota niezawodnie panu placu dotrzyma i armat nie odstąpi. Pamiętaj, kapitanie, że jesteśmy pocztem straconym, mało nas jest, a mamy do czynienia z całą armią Dybicza. Jedź pan ze mną, oba-czymy pozycję, a kapitan będziesz wiedział, gdzie i jak masz swoje działa ustawić.
Bogusławski, nie będąc artylerzystą, zaufał rozeznaniu i doświadczeniu kapitana Stanisława Jabłonowskiego (ten od 1815 roku służył w słynnej baterii gwardii, obecnie nazwanej 4 lekkokonną dowództwa generała Józefa Bema). Zaledwie zdołał Jabłonowski zająć odpowiednią pozycję, pojawił się generał Łubieński, jadący w ogonie swych oddziałów. Łubieński, przybierając ton starszego (był już generałem dywizji), krzyknął ostro:
— Kto widział tak działa ustawić! — i polecił, pomimo protestów brygadiera i kapitana, zająć artylerii mniej korzystne stanowisko. Generał Łubieński, ongiś szwoleżer napoleoński, wyższy rangą, wykazał tutaj swoją niekompetencję. Od początku do końca zresztą generał hr. Łubieński nie ukrywał swojej niechęci do powstania i zachowywał się wyraźnie dwuznacznie. Mimo to cieszył się stale zaufaniem i poparciem generała Skrzyneckiego, który lubił się otaczać arystokratami.
Pozostawienie Bogusławskiego z sześcioma
batalionami i kilkoma działami w Ostrołęce miało fatalne następstwa nie tylko dla brygady. Lecz Bogusławski nie wdając się w dalsze rozważania, oczekiwał jeszcze z godzinę na rozwój wydarzeń.
Na koniec ukazały się pułki jazdy carskiej, za nimi dwanaście batalionów grenadierów i dwadzieścia sześć dział, w tym trzy baterie ciężkie. Za tą grupą zbliżała się cała armia feldmarszałka Dybicza, który połączył się 2 korpusem gwardii wielkiego księcia Michała. Rozpoczął się bój jakże nierównych sił. Początkowo jeden z naszych batalionów odparł kawalerię przeciwnika. Inny pomyślnie walczył z piechotą, zabrano nawet do niewoli kilkudziesięciu tyralierów. Sytuacja pogorszyła się, gdy przemówiły ciężkie armaty rosyjskie, którym nie mogły dorównać cztery lekkie działa polskie. Przeważnie drewniane domy schludnego miasteczka Ostrołęka, obrzucone granatami, stały się niebawem pastwą pożarów. Nieszczęśni mieszkańcy do ostatniej chwili nie spodziewali się, że ich siedziby staną się widownią zażartej walki wręcz, przy akompaniamencie pękających pocisków. Część piechoty Bogusławskiego zatarasowała się w murowanych domach i klasztorze bernardynów. Piechurzy bronili się zaciekle, lecz zostali wybici do nogi lub wzięci do niewoli. Bogusławski został ranny. Utrzymanie pozycji w takich warunkach było niemożliwe. Resztki brygady bag-
113
8 — Generał Ludwik Bogusławski