196 Andre Malraus
nizm. Klasyczna estetyka wychodziła od fragmentu do zbioru, nasza estetyka, która wychodzi często od zbioru do fragmentu, odnajduje w reprodukcji niezrównane siły wsparcia.
Na dodatek coraz lepiej uzbrojone. Przed rokiem 1950 dana edycja mogła reprodukować zdjęcia dzieł sztuki, a nie reprodukcje zdjęć: jakiś amerykański wydawca, aby odtworzyć Wielkiego Buddę z Longmcn, opublikowanego zresztą w edycjach francuskich i japońskich, musiał posiadać oryginalne zdjęcie. Odkrycie techniki reintegracji obrazu, która pozwala zreproduko-wać w kolorze czarno-białym wszystkie reprodukcje, zastępuje bibliotekę uniwersalną prywatnymi fototekami.
W ten sposób powstaje świat rzeźby całkowicie odmienny od świata muzeum. Jest on tym bardziej skomplikowany^ bó rozciąga się na ciekawostki arcydzieł i figurynki kolosów; o wiele bardziej rozległy, bowiem pokrywa ziemię. Ma odmienną naturę, ponieważ wymyka się cmentarzowi sal muzealnych, na którym zebrano posągi. Muzeum Wyobraźni nie służy temu światu za świątynię, pałac, kościół, ogród, które zaginęły, ale służy mu za nekropolię, dlatego, że je oddziela, zwłaszcza - trzeba w tym miejscu wrócić do tej kwestii - poprzez sposób, w jaki je oświetla. Żadne zdjęcie Nike z Samotraki nie porywa nas tak, jak ten posąg (odizolowany zresztą) ustawiony na szczycie schodów w Luwrze; jednak ileż rzeźb porusza nas mniej niż ich zdjęcia, ile nie zostało przez zdjęcia ujawnionych? W tym miejscu muzeum zaczyna przekształcać się w Muzeum Wyobraźni: posągi są w mniejszym stopniu zgrupowane, coraz lepiej oświe-Jlone, a Pieta Rondanini Michała Anioła w pałacu Sforzów (także odizolowana) zdaje się - w niezwykły sposób - oczekiwać na swych fotografów. Przynależy ona równocześnie do rzeczywistego świata posągów i świata nierealnego, który ją przedłuża, podobnie jak zdjęcie jakiejś pięknej gwiazdy przynależy zarazem do rzeczywistego świata kobiecego piękna i nierzeczywistego świata, który istnieje tylko na fotografii. Bez wątpienia kolorowe zdjęcia rzeźb nie wyprą zdjęć czarno-białych, jeśli nie odnajdą owej nierzeczywistości; być może świat pierwszego Muzeum Wyobraźni połączy się ze światem niemego filmu (film kolorowy nie zniszczył wcale filmu czarno-białego). Odizolowanie posągów,[dialog, który im narzuca oświetlenie, obecność rzeźby światowej/utrzymają świat sztuki bez precedensu.
f
Każdego roku staje się rzeczą coraz bardziej oczywistą, że istnieje nie tylko świat reprodukcji.
Fotografia obrazów odgrywała rolę mniej złożoną. Podobnie jak niegdyś grawiura, fotografia w większym stopniu rozszerzała nasze ^poznanie, niż stymulowała'nasz podziw, naszą świado- s ^mość lub ciekawość, ponieważ wiele zdjęć pełniło funkcję ambasadorów aż do rozwinięcia nowych metod barwnych reprodukcji.
Nigdy nie są one doskonale, bowiem odtwarzają oryginały o wielkich rozmiarach. Postęp w tym zakresie, w ciągu dwudziestu ubiegłych lat, był rzeczywiście imponujący. Fotografia nie 1 rywalizuje z dzisiejszymi arcydziełami: przywołujeTe nawet lub ' sugeruje. Na próżno można by próbować ją odrzucić, tak jak to było z próbami odrzucenia płyty. Nie lekceważy ona oryginałów, tak jak płyta nie lekceważy koncertów. Prowadzi nas do kontemplacji tych, które są nam dostępne, nie zaś do ich zapomnienia; a jeśli są niedostępne, cóż moglibyśmy o nich bez niej wiedzieć?
Otóż historia sztuki od stu lat, odkąd wymyka się specjalistom, jest historią tego, co daje się sfotografować. Każdy kulturalny człowiek zna rygor, z jakim zachodnia rzeźba, począwszy od romańskiej aż do gotyckiej i od gotyckiej do barokowej, wiedzie rzeźbiarzy ku wyrazowi ruchu; czy ów człowiek zna równoległą ewolucję witrażu, rozwój malarstwa bizantyńskiego? Malarstwo to przez długi czas uznawano za unieruchomione, ponieważ nie wiedziano, jak wiele jego język zawdzięcza barwie. Poznanie tego malarstwa - od greckich do syryjskich klasztorów, zbiorów w muzeach, publicznej sprzedaży w antykwariacie -wymagałoby całych lat. Jego historia była dotąd historią rysunku. Rysunek utraci, jak to pokazuje historia sztuki - zagrożone panowanie w Wenecji, odzyskane później w czamo-bialej fotografii, która często czyniła z Tycjana geniusza gobelinów. Reprodukcja T była znacznie bardziej skuteczna niż kolor oryginału, który był dłużej podporządkowany rysunkowi. Od tej chwili Chardin nie zostanie rozbrojony po to, aby pokonać Michała Anioła.
Czy epopeja wypełniająca Muzeum Wyobraźni wyglądałaby tak sumo bez transfiguracji rzeźby przez fotografię? Te płaskorzeźby, te posągi stały się planszami. Szeroką.publiczność, V' do której się one zwracają, lekceważy uczucie, które w ciągu”
V,