Prywatnie: urodzony w Oświęcimiu, absolwent polonistyki UJ. Mieszka w Krakowie, żonaty, dzieciaty.
BRODA ANTONI (1989).
Prawdopodobnie najmłodszy drukujący poeta polski. Jego haiku ogłosiło w swoim pierwszym numerze pismo “Fronda” (1994).
Prywatnie: syn Jarosława Brody, poety. Kawaler.
BRODA MARZENA (1966) - poetka.
Drukowała m.in w “Twórczości”, “Zeszytach Literackich” i “Kresach”. Debiutowała w 1990 roku wydanym przez Oficynę Literacką tomikiem "Światło przestrzeni” grupującym wiersze z lat 1987-89, który był jednym z głośniejszych debiutów wczesnej III RP. Brodę uznano wówczas za wielką nadzieję polskiej poezji. Twórczość Brody trąci patosem złączonym z pewną dawką typowo kobiecej liryki. Jej poezja pełna jest zrezygnowanej akceptacji świata, świadomości przemijania, wiecznej tęsknoty. Ma ewidentną skłonność do nadużywania wielkich słów. Chętnie używa takich symboli jak ziemia, niebo, dom, śmierć, słońce, wiatr. Jest to zapewne jakaś próba dotknięcia Absolutu.
Precyzja, ład, oszczędność, a przy tym bujność i rozmach wyobraźni, ostrość plastycznego widzenia rzeczy i zjawisk łączy się tu z umiejętnością wydobywania ich znaczeń uniwersalnych, wprowadzania ich w metafizyczne perspektywy, gdzie każda rzecz, każde istnienie dane w jednorazowym błysku zmysłowej epifanii jest równocześnie mieszkańcem kosmosu - zachwycał się w posłowiu do “Światła" Stanisław Balbus.
Natomiast Maciej Krajewski (“Czas Kultury" 6-7/91) napisał, że to debiut wyraźnie przereklamowany. Jej fraza, owszem - jędrna, pełna, język sprawny, formalnie opanowany. Jednak nie dość ambitny.
Od kilku lat Broda raczej milczy, przebywając poza granicami Polski.
BRULION - pismo nosem, pismo pokoleniowe. Według jego redaktora naczelnego Roberta Tekielego, brudnopis całej naszej kultury.
Powstało w Krakowie w 1986 roku w akademiku. Pierwszy numer przygotowały cztery osoby: Robert Tekieli, Olga Okoniewska, Katarzyna Krakowiak oraz Boguś Serafin. Tekieli wspomina, że właśnie wtedy kończyły się w Krakowie zadymy stanu wojennego i możliwość odreagowania w starciach z ZOMO obrzydliwej rzeczywistości. Nie chciałem emigrować. Postanowiłem więc wraz z przyjaciółmi coś zrobić (..) My po prostu nie zgadzaliśmy się na to, co było wokół. (“Rzeczpospolita” nr 172/1993).
Do 1989 roku “bruLion” był ll-obiegowym kwartalnikiem, wydawanym przez podziemną Oficynę Literacką. Czytając dziś jego wczesne, podziemne numery nie poznajemy zupełnie dzisiejszego “kultowego” pisma. Dominowały w nich nazwiska autorów wywodzących się z kulturalnych elit opozycyjnych, jak Artur Międzyrzecki, Wiktor Woroszylski, Jarosław Marek Rymkiewicz, Jan Józef Szczepański, Jan Błoński (tymi nazwiskami, a nie Świetlickim “bL” chwalił się jeszcze jesienią 1990 r. w reklamie zamieszczonej w “Tygodniku Literackim”), czy Jacek Fedorowicz (ale drukowano także opowiadania Pawła Huelle i przeprowadzony specjalnie dla “bL” wywiad z Kurtem Vonnegutem). Jednak już w pierwszym numerze “bL” (główny blok tematyczny poświęcony był polskim kabaretom lat 70. i 80.) na końcu znalazło się obwieszczenie o przyzynaniu tytułu napisu roku węglowi z ul. Poselskiej w Krakowie “Strzelaj albo emigruj” (później pojawiały się sprzeczne wersje, czy autorem tego hasła był Tekieli, czy Manuela Gretkowska), a gdzieś w dziale “Noty, omówienia, okruchy” - informacja o tym, że według badań socjologicznych poparcie Polaków dla opozycji wynosi tylko 7%.
Zdaniem Andrzeja Horubały, “bL" nie startował z wyraźnie skrystalizowanym programem, a jego redaktorów łączył sprzeciw wobec intelektualnego kolektywizmu kultury opozycyjnej i chęć wyłamania się z chóru niezależnych (“Debata" nr 0/92).
Z numeru na numer, w “bruLionie” coraz częściej pojawiały się teksty krytyczne wobec Parnasu opozycji. Co do szczycenia się podziemnymi “nazwiskami”, Horubała twierdzi, że zestawianie utworów klasyków antykomunistycznego oporu z debiutantami wykazywać miało wyższość młodych.
Przełomem był numer 9 pisma, w którym zamieszczona została “Historia oka” Georges'a Bataille’a, a także szkic o rewolucji seksualnej, w którym jako przedstawiciela obozu represyjnego przedstawiono m.in. Jana Pawła II. Według niektórych źródeł, pryncypialny protest konserwatywnego pisma podziemnego “Arka” oskarżający redakcję o arogancję i programowy nihilizm spowodował nawet wstrzymanie dystrybucji “bL” w solidarnościowym kolportażu. Sam "bruLion" wykpił “Arkę" publikując pastisz jej protestu, przełożonego na język komunistycznej propagandy.
Precz z kombatanctwem. Nie chciałem drukować pewnych rzeczy tylko dlatego, że autor jest naszym kumplem albo stoi po "naszej" stronie - wspominał Tekieli (co stoi trochę w sprzeczności z zadeklarowaniem przezeń w tym samym wywiadzie, że “bruLion” jest nie tylko happeningiem ciągłym w czasie, ale i związkiem przyjaciół).
Odtąd słowo “bruLion” zdecydowanie zaczęło się kojarzyć z literacką prowokacją. Zbiegło się to w czasie z przełomem 1989 roku, kiedy w oficjalnym obiegu media prześcigały się w afirmacji dotychczasowych podziemnych hierarchii.
W “bruLionie” zamieszczono wówczas m.in. wyimaginowany spis rzeczy kolejnego numeru “Zeszytów Literackich”, z których jednoznacznie wynikało, że jest to wyłącznie towarzystwo wzajemnej adoracji. W jednym z pierwszych legalnie już wydanych (wydawcą “bL” był wówczas “Pomost") numerów opublikowano skrajnie antysemicki tekst Celine’a, przeciw czemu zaprotestował głośno Jarosław Marek Rymkiewicz (przedtem dwukrotnie autor “bruLionu”). Swoje credo “bruLion” wyraził na łamach "Tygodnika Literackiego” (nb. Tekieli był jednym z jego redaktorów) deklarując m.in .zrezygnowaliśmy z lansowania jakiegokolwiek sposobu życia i myślenia. Z własnej nieprzymuszonej woli (i we własnym nieprzymuszonym interesie) staramy się prezentować najtrudniejsze do zdefiniowania postawy, ponieważ to właśnie w konfrontacji ekstremalnych zachowań złożoność relacji człowiek-świat objawia się w sposób najbardziej wyrazisty.
Zdaniem Horubały, było to ostentacyjne zrzeknięcie się odpowiedzialności za drukowane słowo: Rozluźnij się, te teksty są dla ciebie, przestań wymagać od nas prowadzenia za rękę.
21