170 (De)Konstrukcje kobiecości
W rozdziale książki Sex Changes (1997) poświęconej trans-seksualizmowi Pat Califia drobiazgowo omawia transfobię w ruchu feministycznym, pokazując ją na przykładzie dwu książek, które zdobyły uznanie i rozgłos w feminizmie: Janice Raymond The Transsexual Empire (1979) i Catherine Millot Hor$exels. W obydwu transseksuałiści traktowani są jako oręże patriarchatu, w obydwu też są uznani za dewiacyjnych mężczyzn, podtrzymujących stereotypy ról płciowych w celu zwiększenia przyjemności innych mężczyzn (patrz: Raymond 1996). Książka Raymond szczególnie dobitnie prezentuje opinię podzielaną przez wiele lesbijek i feministek aż po dzień dzisiejszy, warto by więc się jej przyjrzeć. Tym bardziej, że po dwudziestu latach od pierwszego wydania książki analiza Raymond niewiele się zmieniła. We wstępie do edycji z 1994 roku Raymond właściwie powtarza wszystkie swe wcześniejsze tezy.
Po pierwsze, jako przyczynę istnienia transseksualizmu podaje patriarchałny system ról płciowych oraz pragnienie zawłaszczenia kobiecej kreatywności i przestrzeni przez mężczyzn. Po drugie, uznaje zjawisko transseksualizmu za współczesny fenomen związany z medykalizacją i dążeniem do produkowania takich kobiet, jakich pragną mężczyźni. Po trzecie, daje też wyraz łękom, że w przyszłości takie sztuczne „kobiety” zastąpią te prawdziwe. Raymond uznaje transseksualistów za wykastrowanych mężczyzn*, uporczywie stosuje określenie male-to--construcled fermie, podkreślając sztuczność samej zmiany; nie używa rodzaju zgodnego z wybraną płcią, a transseksualistę typu mężczyzna/kobieta nazywa „nim”, odmawiając mu prawa do samodefiniowania.
O kobiecości, według Raymond i wielu innych autorek, decyduje układ chromosomów (XX) i kobieca socjalizacja, a ponieważ nie można ich zmienić, dlatego też nie można naprawdę dokonać zmiany płci biologicznej. „Kobiety akceptują definicję feministki czy/i lesbijki jako określającą ją, gdyż ta definicja naprawdę pochodzi nie tylko z chromosomowego faktu urodzenia się jako XX, ale też z całej historii tego, co owo urodzenie z tymi chromosomami oznacza w społeczeń-
stwie" (Raymond, za: Riddell 1996,177). Jest to skrajnie biologiczny punkt widzenia (Rubin określa to stanowisko mianem „biologicznego determinizmu" - Rubin 1993), podtrzymujący stereotypowe widzenie kobiecości. O tym, czy ktoś może być nazwany kobietą, czy nie, nie decyduje jego przekonanie, ale pewne biologiczne atrybuty. Można uznać, że jest to jakby przewrotny powrót do twierdzenia, że biologia równa się przeznaczeniu, którego nikt nie jest w stanie zmienić. Raymond świadomie nie czyni rozróżnień pomiędzy trans-seksualistami, drag ąueens czy transwestytami, lekceważąc ważne dla nich różnice doświadczeń. Jej zdaniem, owe subtelne odmienności są nic nieznaczące w obliczu faktu, że „to, co wszystkie mają ze sobą wspólnego, to noszenie kobiecych rzeczy. Co więcej, grupy te noszą rodzaj hiperkobiecych ubrań, których kobiety nigdy by nie założyły” (Raymond 1996,223).
Raymond świadomie pomija transseksualistów typu kobieta/ mężczyzna, gdyż uznanie ich istnienia obalałoby główną tezę, że transseksualizm jest wymysłem mężczyzn, służącym tylko i wyłącznie mężczyznom. Zjawiska transseksualizmu typu kobieta/mężczyzna (przeważający typ w Polsce - patrz: Dulko i Imiełiński 1988) nie traktuje zatem poważnie; raczej uważa, iż służy on stworzeniu iluzji, „by promować kłamstwo, że transseksualizm stanowi ludzki problem, a nie wyłącznie męski. Transseksualista typu kobieta/sztuczny mężczyzna stwarza •iluzję włączenia*. Jest ona włączana do transseksualnego imperium w ten sam prawie sposób, jak kobiety są włączane w inne zdefiniowane przez mężczyzn rzeczywistości - na męskich warunkach” (Raymond, za: Califia 1997,99). Transseksualistów typu kobieta/mężczyzna nazywa Raymond „zdrajczyniami płci”, kobiecej identyfikacji, relacji z innymi kobietami. Według niej zmiana płci stanowi u nich jedynie wyraz lęku przed uświadomieniem sobie własnego lesbianizmu.
Raymond otwarcie nawołuje do odrzucenia i wykluczenia transseksualistów (obydwu typów). Według niej żądanie tolerancji i akceptacji dla osób transseksualnych w ruchu lesbij-skim czy feministycznym sprowadza politykę tego ruchu do