Obraz21

Obraz21



94 Rozdział IV

czepka pod swym podbródkiem (ta zwykle określał kobietę), dając do zrozumiej że dziecko było dziewczynką. Podobnym sposobem wprowadził na scenę matkę. Skinęła ona na dziecko i dała mu dwa pensy, co przedstawił, wyobrażają przełożenie dwuch pieniędzy z jednej ręki do drugiej; jeżeliby powstała jakakolwiel wątpliwość, czy to były pieniądze miedziane lub srebrne, usunąłby ją wskazaniem na cośkolwiek barwy branżowej, lub też pewną wzgardliwością dla miedziaków) która natychmiast odróżniłaby je od srebra. Matka dała dziecku dzbanek —pol^ zany przez zarysowanie jego kształtu palcami wskazującemi w powietrzu i doko-nanie czynności wręczenia go. Następnie, naśladując wyraźnie ruch łyżką |f| nakładaniu syropu, daje do zrozumienia, że dziecko ma go kupić. Machnąwszy' ręką, pokazuje, że ono odeszło spełnić zlecenie, przyczym dołącza zwykły rud) chodu, stąpając dwoma palcami po stole. Zakręciwszy mniemaną klamką u drzwi wprowadza nas do sklepu, gdzie pokazuje kantor, przesuwając ręce płasko, jaj gdyby po nim. Ktoś, stojący za tym kantorem, przedstawiony jako mężczyzna aj pomocą zwykłego znaku: przyłożenia ręki do podbródka i pociągnięcia na dół, gdzie jest lub winna być broda; ruch wiązania fartucha około stanu objaśnia, § ten mężczyzna był sklepowym. Dziewczynka oddaje mu swój dzbanek, liczy pieniądze na jego ręce i porusza palcem wskazującym, jak gdyby dobywała syrop, ażeby pokazać, czego potrzebuje. Wtedy widzimy dzbanek postawiony na urojoną wagę, której szale podnoszą się i opadają, z półki zdjęty dzban wielki z syropem i napełniony nim mały, z ruchem właściwym podgarnięciu, aby podjąć ostatek ciekącej cieczy. Kupiec kładzie dwa pieniądze do skarbonki, a dziewczynka odchodzi z dzbankiem. Głuchoniemy opowiadacz w dalszym ciągu pokazuje pantomina-mył, jak dziewczynka zajrzała do dzbanka, zobaczyła kroplę syropu na brzegu, otarła ją palcem i włożyła do ust, jak skuszona tą próbą, chciała spróbować więcej, jak matka wyśledziła to skutkiem plamy syropowej na fartuszku — i tak dalej.

Badacz zasad mowy znajdzie to opowiadanie mimiczne tak pouczającym, że warto wyjaśnić ściślej jego wytworzenie się. Znaki używane są dwuch rodzajów. Pierwszym okazują się przedmioty obecne. Jeżeli tedy głuchoniemy potrzebuje wymienić mękę” lub trzewik, dotyka swej własnej ręki lub trzewika. Gdzie człowiek mówiący powiedziałby: „ja”, „ty”, „on”, głuchoniemy poprostu wskazuje na siebie i inne osoby. Ażeby wyrazić „czerwone” lub „niebieskie”, dotyka się wnętrza swych własnych ust, lub wskazuje niebo. W drugim rodzaju znaków pojęcia są wyobrażone przez naśladownictwo. I tak, udając picie, oznacza wodę lub picie, albo też spragnionego. Przyłożenie policzka do ręki wyraża „sen” lub „czas spania". Wy razisty ruch, jak przy smaganiu ręką, nasuwa myśl „bicz” albo „woźnicę” lub „jechać" — stosownie do okoliczności. Zapalenie „światła” pokazują, naśladując pocieranie zapałki; „świecę” — trzymając do góry palec wskazujący, podobnie jak świecę i udając, że zdmuchują. W języku ruchów mogą być również naśladowana objawy czyjegoś usposobienia u innych ludzi. Tak np. czynność drżenia staje 1 wyrażeniem zimna”, uśmiech wskazuje „radość”, „pochwałę”, „dobroć”, zmar-szczenie zaś dowodzi ..gniewu”, „nagany” i „złości”. Mogłoby się zdawać, że tak

rozmaite znaczenia jednego giestu sprowadzają zamęt; ale istnieje sposób poprawienia omyłek: gdzie bowiem ruch pojedynczy nie wyraża się jasno, dodawane są inne dla dopełnienia go. Jeżeli ktoś potrzebuje np. powiedzieć „pióro", udawanie pisania mogłoby być niedostatecznym, gdyż oznaczałoby także „pisanie” lub „list”.

Ale jeśli obetrzemy pióro i zatrzymamy podniesione, to będzie jasnym, że o nie nam chodzi.

Znaki, dotychczas opisywane, objaśniają się same przez się, czyli ich znaczenie jest widocznym z ich postaci lub w każdym razie może być zrozumiałym dla obcego, który przypatruje się ich użyciu. Mowa ruchów przeważnie składa się z takich znaków wyrazistych czyli naturalnych. Gdzie jednak głuchoniemi żyją razem; tam używają między sobą giestów, które obcy z trudnością zrozumie, jeśli mu wpierw nie wyjaśniono, jak one powstały. Będą np. dawać sobie wzajemnie przezwiska, pewnego chłopca wskazywać znakiem szycia, który po zbadaniu okazuje się przydanym mu dlatego, że ojciec jego był krawcem. Znaki te mogą mieć czasem bardzo oddalone źródło; tak np. w berlińskim zakładzie głuchoniemych ruch odcinania głowy oznacza francuza, a z badania okazuje się, że dzieci uderzone opisem śmierci Ludwika XVI w książkach historycznych, przeznaczyły ją jako nazwę znamionującą cały naród. Każdemu wszakże nowemu dziecku, które uczyłoby się tych znaków, nie wiedząc, czemu je wybrano, wydawałyby się one sztucznemi.

Po zbadaniu mowy mimicznej głuchoniemych, najlepszą następnie drogą dla wyjaśnienia jej zasad jest poznanie jej użycia przez ludzi, którzy umieją mówić, lecz nie rozumieją wzajemnie swoich języków. Słynne języki znakowe stepów (prairies) amerykańskich, służące do rozmowy między oddziałami myśliwskiemi białych a krajowcami, a nawet między indjanami rozmaitych plemion, są tylko — że tak powiemy — narzeczeni mowy ruchowej. I tak „woda” wyraża się przez udanie zaczerpania wody w ręce i picia; „jeleń” — przez przyłożenie wielkich palców do skroni i rozszerzenia innych. Chociaż istnieje wielka rozmaitość w znakach, używanych przez pojedyncze plemiona, ta droga porozumiewania się jest tak naturalną na całym świecie, że gdy jakichś ludzi obcych — np. lapończyków — sprowadzono na pokaz do naszych wielkich miast, znajdowali oni rozrywkę w osamotnieniu, spotkaw-szy się z dziećmi głuchoniememi, z któremi zachwyceni odrazu zaczynali rozmawiać ogólnym językiem znaków. Giesty, dające się zrozumieć tą drogą, muszą należeć do rodzaju naturalnych, tłumaczących się wyraziście. Wszakże i śród tych bywają również takie, które obcy może poczytywać za sztuczne, dopóki się nie dowie, że są to znaki stare, które zatraciły swe dawniejsze widoczne znaczenie. Tak pólnocno-amerykański znak dla „psa” polega na pociągnięciu dwu pierwszych palców po ziemi, niby wleczonych po niej drążków. Znak ten, pozornie bezmyślny, rzeczywiście należy do czasów, kiedy indjanie posiadali mało koni i przywiązywał drążki namiotów do psów, które przeciągały je z miejsca na miejsce, chociaż psy już nie robią tego, zwyczaj utrzymał znak.

Należy zauważyć, że język mimiczny nie ma sposobu dobrania znaku di* każ' dego słowa naszej mowy ustnej. Jedną z przyczyn jest to, że posiada on


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Obraz23 98 Rozdział IV pejski usiłuje rozmówić się z nim z oddziałem australczyków, przy ognisku ob
DSC02940 (2) 158 Rozdział IV tajemnicy” i pod tym względem właściwie osiągnęli upragnioną ..dojrzało
Obraz25 102 Rozdział IV namysłu* 1 Bi 103ąpa języka małych bobo (babaylanguage), w których sam wyra
47576 Obraz24 100 Rozdział IV składa; francuskie „maitre fifi" — „zamiatacz ulic” (jak gdyby:
CCF20131018005 94 Rozdział IV. Klasyfikacja gramatyczna leksemów polskich Znacznemu rozszerzeniu w
DSC08735 (2) 136 Rozdział IV wydawać sic mogą” (ibidem, s. 48). Na marginesie rozważań pojawia się m
CCF20150120094 Rozdział IV. Bankowe rozliczenia pieniężne Zasady akredytywy dokumentowej określają
DSC04620 drżało jeszcze gniewne pod skórą fal migotało Podmiot określa swój stosunek do opisywa
img221 86 Rozdział IV. Wizualność tekstu poprawnej polszczyzny pod redakcją A. Markowskiego znaleźć
0929DRUK00001708 196 ROZDZIAŁ IV, UST. 44 słońce w pewnych częściach roku stale znajduje się przez
94 95 M ROZDZIAŁ IV< br/.ml: czy w interesie publicznym dziennikarz może przekraczać prawo, a cel

więcej podobnych podstron