Dla ekonomisty towary po prostu są. To znaczy pewne rzeczy oraz prawa do wh są wytwarzane, istnieją i można uznać, że krążą w systemie gospodarczym, będąc wymieniane na inne rzeczy, zwykle na pieniądze. Ten punkt widzenia opiera się aa zdroworozsądkowej definicji towaru jako przedmiotu mającego wartość użytkową, który posiada również wartość wymienną. Przyjmuję przejściowo tę definicję, która powinna wystarczyć do postawiona pewnych kwestii wstępnych, by rozwinąć ją w toku mojego wywodu.
Widziane z perspektywy kulturowej wytwarzanie towarów jest także procesem kulturowym i kognitywnym; nie wystarczy wytworzyć je materialnie, lecz muszą one zostać naznaczone kulturowo jako rzeczy konkretnego rodzaju. Spośród całej wielości rzeczy dostępnych w społeczeństwie jedynie niektóre uważa się za towary. Co więcej, tę samą rzecz można raz traktować jak towar, kiedy indziej zaś nie. Wreszcie jedna i ta sama rzecz może być równocześnie uważana za towar przez jednego człowieka, a przez drugiego za coś całkiem innego. Takie przesunięcia i zróżnicowania miejsca i czasu, w których rzecz jest towarem, ujawniają ekonomię moralną, stojącą za obiektywną gospodarką polegającą na transakcjach.
We współczesnym zachodnim myśleniu zwykliśmy przyjmować w mniejszym lub większym stopniu za pewnik, że rzeczy — przedmioty fizyczne i prawa do nich — reprezentują naturalne uniwersum towarów. Na jjrzeciwJeglym biegunie umieszczamy ludzi, jako przedstawicieli uniwersum, w którym w sposób naturalny zachodzi indywidualizacja i ujednostkowienie elementów. Konceptualna dwu-biegunowość rozróżnienia na ujednostkowionych Judzi oraz utowarowione rzeczy