528 Część IV. Twoja śmierć
miano zakładać za miastem, groby umieszczać obok siebie, a nie jedn drugich, zmarłym przedłużono prawo zajmowania terenu. ^
Inne kraje również zaczęły zarzucać stare praktyki pogrzebowe na r/t. nowych: na wzór Pere-Lachaise założono w roku 1833 Nekropolia w Glasg0^ a na wzór Mount Auburn, w 1840 roku, w Londynie — Abney Park- 1 raporcie zwołanej ad hoc komisji angielskiej, sporządzonym w roku powstała seria cmentarzy poza Londynem.
Problem ten miał ponownie wyłonić się w Paryżu pod koniec wieku XIX,a[ę w zupełnie odmiennym klimacie uczuciowym niż w wieku XVIII, a skala tCj różnicy pozwala ocenić, jak zmienił się sposób myślenia.
Sprawą dość wcześnie zajęły się władze administracyjne. Memoriał prefekt Sekwany z 1844 roku 60 wymienia trudności, jakie wyłoniły się w następstwie dekretu z roku XII, który jego zdaniem należałoby zmienić. Prefekt występuję przeciwko „systemowi” koncesji wieczystej, „którego skutków nie można byl0 początkowo przewidzieć”, i przeciwko naciskowi „ludności stale rosnącej i [niestety!] coraz większą wagę przywiązującej, nawet gdy chodzi o klasy najmniej zamożne [podkreślenie moje], do kultu grobów”. System ten doprowadził do „zamrożenia” terenu zarówno przez trwałość koncesji, jak stłoczenie na nim monumentów, czyli entourages. Na cmentarzu Niewiniątek kolejne warstwy gromadziły się przez stulecia; na nowych cmentarzach już po trzydziestu latach brakuje miejsca, bo wszyscy chcą mieć groby widoczne i trwałe.
Jednocześnie miasto nabierało rozpędu i dotarło do cmentarzy, które tak usilnie starano się usuwać poza jego obręb. W roku 1859 włączono podmiejskie gminy do stolicy; i Pere-Lachaise, i cmentarze z początków stulecia znalazły się wtedy wewnątrz ówczesnego Paryża dwudziestu okręgów. Była to katastrofa dla zarządu miejskiego: powtórzyła się sytuacja z okresu ancien regimełu, zmarli znowu znaleźli się wśród żywych.
Sytuacji tej nie mógł tolerować ani prefekt, ani przedstawiciele zarządu miejskiego, którzy odziedziczyli po swoich poprzednikach z wieku XVIII, członkach parlamentu, ich troski i zapatrywania.
Wtedy prefekt Haussmann postanowił powtórzyć akcję przeprowadzoną w przypadku cmentarza Niewiniątek, zamknąć cmentarze założone około roku 1800, a nowy cmentarz ulokować w takiej odległości, aby nigdy nie zagamąło go rozwijające się miasto. Zaproponował Mery-sur-Oise, około 30 kilometrów od Paryża. Ponieważ była to za daleka droga dla koni ciągnących karawany, cmentarz miano połączyć z Paryżem koleją żelazną, którą wnet zaczęto nazywać pociągiem nieboszczyków.
Jak powiedzieliśmy na początku niniejszego rozdziału, pod koniec wieku XVIII brutalnie przeniesiono cmentarz Niewiniątek, czemu towarzyszyła ogólna obojętność. Kult zmarłych jeszcze się nie narodził. W roku 1868 sam tylko projekt zamknięcia (a nie przeniesienia) cmentarzy wywołał burzę. Lud
paryski „lubi całymi rodzinami zwiedzać cmentarze... Jest to jego ulubiona przechadzka w dnie wypoczynku. Jest to dla niego pociecha w dniach smutku.*’ Oburzenie było ogólne. List w „Le Sićcle” (z 7 stycznia 1868 roku) wyraża uczucia całego społeczeństwa: „Powszechne odczucia buntują się na myśl, że zmarłych przewożono by tuzinami w wagonach kolejowych... Traktowano by ich jak zwykłe przesyłki pocztowe.”61 Władze miejskie Paryża ponawiają atak w początkach III Republiki, w latach 1872—1881, ale natrafiają na taki sam sprzeciw. Dysputy prowadzone w radzie miejskiej odbiły się trwałym echem w prasie i w broszurach. „Paryż nie jest miastem sceptyków — pisano w 1889 roku — kult zmarłych [określenie to weszło do potocznego języka] utrwalał się z wieku na wiek. Dowód: za Cesarstwa chciano założyć ogromną nekropolę w Mery-sur-Oise. Wszyscy paryżanie z oburzeniem zaprotestowali, gdyż nie mogliby według starego obyczaju [nie tak znowu starego] pieszo towarzyszyć swoim drogim zmarłym na miejsca wiecznego spoczynku, dokąd przewożono by zwłoki koleją żelazną.” Władze miejskie zrezygnowały z walki, gdy spostrzegły, że już i ludzie nauki ich nie popierają. W roku 1879 rada miejska, w duchu XVIII-wiccznych lekarzy i członków parlamentu, poleca komisji ekspertów, aby zbadała, w jaki sposób i w jakim czasie można by uzdrowotnić obecne cmentarze. Liczono się z tym, że znowu powróci sprawa ognisk zarazy.
Tymczasem opinia inżynierów po prostu unicestwia argumenty naukowe wysuwane od stu lat; zapewniają oni, iż „rzekome niebezpieczeństwa wynikające z bliskości cmentarzy są fikcyjne... że proces rozkładu zwłok dokonuje się w całości w przewidzianym przez prawo okresie pięciu lat”.
Badania w tej dziedzinie prowadzono już od roku 1850; obalały one dotychczasowe poglądy.62 Guerard, który zbadał wodę z jednej ze studzien na cmentarzu Zachodnim, doszedł do wniosku, że można czerpać z niej „różne korzyści”. „Nie jest twarda, jak zdawałoby się wskazywać wapienne podłoże, i [dzięki pewnym produktom rozkładu] rozpuszcza mydło, można też w niej gotować jarzyny. Jest przezroczysta, bezwonna i dobra w smaku.”
Profesor Colin ze szkoły weterynaryjnej w Alfort kazał zabić zwierzęta, wszczepiając im węgiel i płyny septyczne.63 Zakopał je płytko w ziemi (10 do 30 cm). „Potem trzymał od 4 do 15 dni inne zwierzęta na ziemi, gdzie tamte były zakopane. Ważono je co 24 godziny. Dorosłe nie zmieniły się. Młode rozwijały się normalnie.”
M. Miguel „stwierdził, że wbrew opiniom licznych autorów para wodna, która unosi się z ziemi, z kwiatów i gnijących mas jest zawsze mikrograficz-nie czysta... Gazy wydobywające się na skutek rozkładu z przysypanych ziemią materii są zawsze wolne od bakterii.” „Co do paryskich cmentarzy, nasycenie gruntu przez trupią substancję nie występuje ani jeśli chodzi o gazy, ani jeśli chodzi o ciała stałe.”64
„Skoro więc grunt Paryża nie jest bardziej zatruty niż jego atmosfera”,
34 — Człowiek i śmierć