-- Kiedyś te tunele służyły do ogrzewania uniwersytetu parą - wyjaśnił Bones. - Teraz biegną nimi kable tel< foniczne, elektryczne i od sieci komputerowej. Niektóo z korytarzy prowadzą do elektrowni. Łatwo jest się tu zgu bić, jeśli nie wie się, dokąd iść.
Gdy dotarliśmy do końca kolejnego tunelu, ku swoje mu zdumieniu zobaczyłam podziemny strumień.
Bones się zatrzymał.
- Właśnie tutaj mamy się spotkać z Mencheresem.
— Bez jaj - prychnęłam.
Po jakiejś minucie rozległ się cichy zgrzyt, a następnie zupełnie jak na filmie o Drakuli - w jednej ze ścian otwo rzyły się drzwi przypominające wrota do krypty i wyszedł przez nie ciemnowłosy wampir.
Brakuje mu tylko peleryny, pomyślałam. Wtedy wygi.\ dałby idealnie.
Ten wampir nie miał peleryny, ale poczułam silne mro wienie na całej skórze, jakby poraził mnie prąd. O, rany. Jest nieźle naładowany mocą.
— Panie - powiedział Bones, robiąc krok w jego str<> nę. - Dziękuję ci za przybycie.
Mencheres wyglądał góra na trzydzieści lat. Miał długie, czarne włosy, oczy czarne jak węgiel i kształt nosa, któiy w połączeniu ze śniadą skórą wskazywał na bliskowschod nie korzenie. Ale najbardziej zdumiała mnie jego moc. Ni gdy wcześniej nie czułam tak silnej aury. Nic dziwnego, /< łan nie chciałby mieć w nim wroga. Ja również.
- Bones — powiedział Mencheres, obejmując mojego kochanka. — Tyle lat.
Przynajmniej zachowywał się przyjaźnie.
Bones odwrócił się do mnie.
- To jest Cat.
Wystąpiłam do przodu i wyciągnęłam rękę, niepewna, jaki protokół obowiązuje w podobnych sytuacjach. Men-eheres uśmiechnął się lekko i ujął moją dłoń.
Gdy tylko nasze palce się zetknęły, omal nie cofnęłam ręki gwałtownym szarpnięciem. Au! Zupełnie jakbym wsadziła mokry palec w gniazdko elektry czne. Zdobyłam się na wątły uścisk i szybko puściłam jego dłoń. Musiałam użyć niemal całej siły woli, żeby powstrzymać się od rozmasowania zdrętwiałej kończyny. Pomyślałam sobie, że później muszę zapytać Bonesa, ile lat ma Mencheres. Założyłabym się, że należy je liczyć w millenniach, a nie w stuleciach.
Po tych powitaniach Bones od razu przeszedł do sedna.
- Opuszczam klan lana - oznajmił. - łan pragnie Cat dla siebie, a ona chce zabić jednego z jego ludzi. Sam więc widzisz, dlaczego muszę wymówić mu lojalność i stać się głową swojego własnego rodu.
Mencheres przeniósł na mnie wzrok.
- Naprawdę myślisz, że twoje życie stanie się lepsze, kiedy zabijesz ojca?
Nieprzygotowana na takie pytanie, zaczęłam się jąkać.
- Eee, tak... Do diabła, tak. Po pierwsze, nie będę musiała się martwić, że jakiś zabójca celuje mi w głowę z karabinu, a po drugie, sądzę, że sprawi mi to naprawdę wielką satysfakcję.
-- Satysfakcja z zemsty jest najbardziej pustą z emocji -lekceważąco stwierdził Mencheres.
249