148 OGRÓD, ALE NIE PLEWIONY
Gdy tak długo pan Zając krzywdę cierpi stary,
Przyjeżdża młody z wojska, grzeczny z każdej miary, Strojno, konno, czeladno, służąc na to krwawię,
A co większa, z rycerskich czynów w dobrej sławie.
35 Serdecznie go ta krzywda rodzicielska boli,
Którą od senatora szlachcic cierpi. To-li Za odniesione rany z świeżego pogromu
Wdzięczność od możniejszego? To pociecha w domu? Wtenczas, gdy syn z pogany ugania się harcem,
40 Nad ojcem, a co gorsza, pastwić się nad starcem?
W kilka dni książę lekko wybiera się w pole.
Jedno za nim i drugie, prócz psiuków, pacholę.
I ten widząc, że knieję ojcowską nawiedzi,
W sześciu sprawnych wojskowych pachołków uprzedzi,
45 Kazawszy wszytkim, żeby jako więc na Turki Mieli u trojga strzelby odłożone kurki.
A wtem nie uważając wielmożny pan, czy to Szkoda, czy nie, jak ślepy jedzie ze psy w żyto.
I ledwie wysforują, ledwie wkoło gaju 50 Opędzą szczwacze, zaraz kota trafią w kraju.
Łoskot za nim zwyczajny, pan wytrzeszcza oczy,
Żeby jako najlepiej mógł poszczwać z uboczy.
Aż mój żołnierz kazawszy sługom w miejscu zostać,
Chyba jeżeliby sam nie mógł kupie sprostać,
55 Lecz żaden nie stał blisko z tych, co charty wodził.
Łajał, gniewał się bardzo, gdy mu kto przeszkodził,
Leci ku niemu i mniej niźli o stajanie
Krzyknie: „A czegóż szukasz? Zmykaj charty, panie!” Pyta książę: „Jak mam zwać?” — „Jestem Zając — rzecze. — 60 Zmykaj, nie zmykaj, chceszli, pewnieć nie uciecze.
Jestem Zając, wiedz o tym, ale tego domu.
Co tyłu nie ukaże, póki żyw, nikomu”.
w. 46 u trojga strzelby — u trzech strzelb.
Toż skoro mu pistolet ledwie w bok nie włoży:
„A tuś, a widzisz książę, żeś dziś mój a Boży.
65 Czy nie dosyćże szkody, nie dosyć afrontu
Cierpiał stary ociec mój w szpłachciu swego grontu,
Kiedy dziada, co kiedyś zsadzał z siebie duki,
Wzgardziwszy, drażniłeś mu za uszami suki?
Znajcie, panie. Zająca, któryć w oczach stoi,
70 Ani się ciebie, ani twoich chartów boi,
Raz mi ginąć w ostatku, jakom raz z macierze
Na świat wyszedł. Kto mi chlcb, niech i zęby bierze”. Tylko go ma okurzyć, nim słudzy z ustronia Przypadną, a mój książę, jako nie był, z konia.
75 Widząc rezolucyją, naprzód prosi pięknie,
Potem przed nim, złożywszy palce na krzyż, klęknie I przysięże szkaradnie na żywego Boga,
Że tu do śmierci iego nie postoi noga.
Że myślistwo porzuci, że w czym go uszkodzi,
80 Przeprosiwszy o kontempt sowicie nagrodzi.
I zaraz dawszy pokój dzisiejszej uciesze,
Zestawiwszy psy w polu, ku domowi czesze.
I ten kiwnąwszy cugiem: „Zdarłeś mi się z wędy,
Znajdziesz mię, będzieszli się chciał mścić — rzecze — wszędy. 85 Jeszczeć me napisano znać śmierci dekretu”.
Wtem wypaliwszy na wiatr z obu pistoletu,
Wraca nazad do ojca. U książęcia rada,
Skoro się słudzy zbiegną, każdy swą powiada,
Ci najechać i zabić, ci i z domem spalić,
90 Inszy żywcem poimać: nie mógł książę chwalić
w. 67 zsadzać z siebie — zwyciężać, upokarzać (aluzja do wojennych przewag ojca); duk — książę.
w. 75 rezolucyją — postanowienie, zamiar, w. 80 kontempt — zniewaga, w. 82 czesać — biec.