h\ Rozdział 7
osobą, a rodzinę odwagi bycia. Zastanawiając się nad tym, co ma robić w takiej sytuacji młody terapeuta, radzi odwoływać się do filozofii zen. Jej zasadą nie jest uczenie adaptacji, ale uczenie odwagi w radzeniu sobie z problemami nie do rozwiązania. Zasadniczą pomoc dla terapeuty upatruje w superwizji i ochronie przed nadmiernie przeżywanymi uczuciami żałoby. Matka w swojej nowej roli macierzyńskiej wymaga wsparcia męża i swojej matki, młody terapeuta wymaga wsparcia grupy i kogoś starszego od niego. Swoje rozważania na temat przeszkody, jaką stanowi teoria w praktyce klinicznej, autor wspiera przykładem opisującym efekty pracy psychoterapeutów w armii w trakcie II wojny światowej. Wśród terapeutów pomagających pilotom znajdowali się reprezentanci różnych szkół terapeutycznych. Ostateczny rezultat ich pracy zależał według Whitakera od tego, jakim człowiekiem był terapeuta. Whitaker (1976 a) pisze o zdrowej rodzinie, że jest wielogeneracyjną całością, składają się na nią trzy lub cztery generacje. Jego znane określenie rodziny brzmi: „Rodzina jest czterowymiarową relacją”. Posiada ona zdolność utrzymywania granic pomiędzy pokoleniami zarówno w jednej rodzinie, np. pomiędzy rodzicami i dziećmi, jak i granic wielopokoleniowych.
Jednocześnie Whitaker uważa, że wolność wyboru ról, wyboru, kim się chce być, bycia razem lub osobno jest także synonimem zdrowia rodzinnego. W zdrowej rodzinie każdy może podjąć każdą rolę we właściwych okolicznościach. Ojciec, który wraca do domu z bólem głowy, może oczekiwać, że jego mała córeczka stanie się dla niego matką. Matka z kolei, wracając do domu po dniu ciężkiej pracy, ma prawo stać się małą dziewczynką dla swoich dzieci. Nie powinno to budzić zazdrości innych członków rodziny. Whitaker podkreśla, że zdrowa rodzina korzysta z doświadczeń, rozwijając się niezależnie od dotykających ją nieszczęść, chorób, a nawet tragedii. Pasja i seksualizm są siłą napędową rodziny. Rodzina rozwija się i zmienia w cyklu życia, jednocześnie zachowując swoją integralność. Zdrową rodzinę charakteryzują swoiste mity rodzinne, jednocześnie jest ona w stanie, w przeciwieństwie do rodziny dysfunkcjonalnej, tolerować zmiany w tych mitach bez obawy „demitologizacji”. Objawy powstają także w zdrowych rodzinach, poszerzają obszar doświadczeń prowadząc bardziej do rozwoju niż do stagnacji.
Dysfunkcjonalną rodzinę można scharakteryzować poprzez bardzo ograniczone poczucie całości. Do grupy rodzin dysfunkcjonalnych Whitaker zalicza zarówno rodziny nadmiernie uwikłane, jak i rodziny, których członkowie pozostają w totalnej izolacji. Dysfunkcja rodziny jest ściśle powiązana z pojęciem „wariactwa” (craziness), które — jak mówi Whitaker — można przeformułować nazywając kreatywnością. Celowo nie używamy terminu „szaleństwo”, ponieważ oznacza ono coś innego i jest bezpośrednim tłumaczeniem angielskiego terminu madness. Stopień „wariactwa” można mierzyć poprzez integrację kreatywnych, irracjonalnych impulsów z adaptacją psychospołeczną rodziny. Niektóre rodziny potrafią być zwariowane a równocześnie społecznie zintegrowane, inne są kreatywne, ale całkowicie niezintegrowane społecznie, przypominając swoim funkcjonowaniem chorych psychicznie. Whitaker uważa, że dysfunkcja rodziny jest powiązana z walką wokół tego, na której z rodzin pochodzenia powinna wzorować się nowo powstała rodzina. Przytoczymy tu jedno z wielu prowokacyjnych zdań autora: „Jeden ze sposobów patrzenia na etiologię upewnia nas, że nie istnieje nic takiego jak małżeństwo: to tylko dwa kozły ofiarne wysłane przez rodziny po to, żeby zachować wieczne istnienie”. Whitaker (1981) przyjmuje, że dysfunkcja może rozwijać się także w wyniku stresów sytuacyjnych, które przynosi np. ciąża, emerytura, odejście dziecka, a także społecznych stresorów takich jak wojny. Wtedy powstaje możliwość rozwoju nowych trójkątów w rodzinie, z którymi nie wszyscy jej członkowie potrafią sobie poradzić. Bardzo pięknie pisze Whitaker o wyborze objawów. Sądzi, że akt ten niczym nie różni się od procedury wyborów politycznych. Najpierw ktoś w rodzinie kandyduje do roli pacjenta, potem odbywają się rodzinne „głosowania”, aż wreszcie cała rodzina dokonuje wyboru. W dysfunkcjonalnej rodzinie trudno znaleźć kogoś, kto nie ma objawów. Czasami jedynie są one ukryte pod przykryciem rodzinnego „rycerza na białym koniu”. Często jest nim pracoholik, przekonany o swoim znaczeniu dla rodziny. Jak pisze Whitaker, pozostaje jedynie problemem, czy wszyscy pracoholicy są „rycerzami na białym koniu” rodziny, czy też społeczeństwa jako całości. Opisanie procesu terapii — jak już mówiliśmy na początku — nie jest zadaniem łatwym, jakkolwiek sam Whitaker stwierdza, że nie jest tak, że terapii symbolicznej nie można się nauczyć. Należy jedynie odbyć terminowanie u mistrza. Terapia rozpoczyna się od oceny rodziny. Najpierw ocenia się zachowania członków rodziny i relacji interpersonalnych, dopiero później terapeuci zajmują się oceną