126
Poprawa jakościowa ludności.
wykrywa się w jądrach komórek przy pomocy barwienia i które dlatego nazwano chromozomami. Każda z niezliczonych komórek, tworzących ustrój danego rodzaju istot żywych, zawiera jednakową ilość chroniozomów. W komórkach człowieka jest ich prawdopodobnie 24; są one tak małe, że ich ilości nie dało się jeszcze napewno ustalić. Jednakową ilość chromozomów mają jednak tylko komórki ciała (somatyczne). Komórki płciowe (gamety), w chwili, kiedy już przez podziały redukcyjne dojrzały do zapłodnienia, mają ich tylko połowę, muszą się bowiem połączyć z komórką płciową płci przeciwnej, aby przez to stopienie się w jedną całość, stać się komórką zarodkową (zygotą) nowej istoty. Dopiero komórka zarodkowa ma znów pełną, odpowiadającą danemu rodzajowi ilość chromozomów. Niedojrzała jeszcze komórka płciowa, prakomórka płciowa, dojrzewa w ten sposób, że jej chromozomy układają się parami, a pary stapiają się z sobą. Proces ten nazwano syndezą i przyjmuje się, że podczas niego następuje przetasowanie i przegrupowanie obustronnych rodzicielskich zaczątków cech. Potem chromozomy znowu się rozdzielają, rozszczepiają się podłużnie i przechodzą podziały redukcyjne, tern się różniące od zwyczajnych podziałów komórek, że podczas nich znika połowa chromozomów. Przy zapłodnieniu, plemnik, t. j. męska komórka płciowa, stapia się z jajem, t. j. z żeńską komórką płciową, i tworzy zarodek dziecka (komórka zarodkowa). Fakt znikania połowy chromozomów zgadza się bardzo dobrze z wnioskiem, który musimy wysnuć z nauki o krzyżowaniu, że dziecko otrzymuje połowę zaczątków cech od ojca, a połowę od matki. H. W. Siemens1) podkreśla, jak wielką jest ilość możliwych kombinacyj zaczątków cech, pisząc: „Jeżeli się uwzględni tylko chromozomy, a nie ich części, chromozomery, to możnaby u człowieka, który przecież ma dwanaście par chromozomów, otrzymać już 4096 możliwych kombinacyj chromozomów w dojrzałej komórce płciowej, a okrągło 16,8 miljonów w produkcie ich zapłodnienia w zygocie". Jeżeli teraz wyobrazimy sobie, że zaczątki cech nie są związane z chromozomami, lecz z ich częściami składowemi, chromozomerami, to ilość możliwych kombinacyj wzrośnie niezmiernie. Stanowi to jeszcze jeden powód więcej, aby nadzieję, że kiedyś potrafimy dowolnie wpływać na tę grę kombinacyj, uważać za mało uzasadnioną.
Badania komórek dają wprawdzie pewne podstawy naszym wyobrażeniom o dziedziczeniu, mówią jednak dość mało o jego właściwej istocie. Ale nawet te skąpe nasze wiadomości nie są bezsporne2). Nawet to przecież nie jest pewne, czy prócz chromozomów także i pro-toplazma komórek nie jest przenosicielką cech dziedzicznych.
Lepszy wgląd w procesy dziedziczenia zawdzięczamy metodzie statystycznego badania dziedziczności, wprowadzonej przez J. Mendla. Metoda ta wyciąga swe wnioski z częstości występowania właściwości, zależnych od zaczątków cech. Coprawda i tu powstaje trudność, że zaczątki cech nie zawsze odzwierciadlają się wyraźnie
H. W. Siemens: Einfiihrung in die Vererbungspathologie des Men-schen. Berlin 1923, S. 58.
A. Fick: Einiges iiber Vercrbungsfragen. Abhandl. d. preuss. Akad. d. Wiss. Berlin 1924.