12
Zbigniew Nowak
„Oczywistość" to w języku polskim „bycie bez wątpienia wyraźnym, jednoznacznym, niebudzącym zastrzeżeń", a „oczywisty” to „taki, który nie wywołuje sporów, nie budzi wątpliwości: pewny". Z kolei na gruncie filozofii „oczywistość" przyjmuje charakter „cechy idei jasnej i wyraźnej, która powoduje naturalną akceptację tej idei" (Zgółkowa 2000: 220-221).
„Oczywistość" w znaczeniu, które chcę jej nadać, jest taką właśnie kar-tezjańską kategorią, w kształcie, w jakim objawiła się filozofowi na postoju w Neuberg nad Dunajem w czasie jednej z kampanii wojennych. W sposób zapewne mniej refleksyjny i mniej finezyjnie ujęta jest ona udziałem każdego człowieka. Podmiot poznający postrzega pewne rzeczy w sposób tak jasny i wyraźny, że zdrowy rozsądek [bon sens) musi je przyjąć jako prawdziwe, narzucające się perse, dając poczucie posiadania wiedzy pewnej i ostatecznej. Cechą takich rzeczy i zjawisk jest ich rzeczywista lub domniemana prostota, ku której ten, kto chce wiedzy pewnej, winien zmierzać, zadając pytania i wątpiąc, aż dojdzie do idei tak jasnych i oczywistych, że niepodobna o nich wątpić i je odrzucić.
Według Descartesa, w wątpieniu i w zadawaniu pytań o świat istnieje granica redukcji. Istnieje eo ipso, granica prostoty, istnieją swoiste „atomy wiedzy", które - już odkrywszy - możemy wykorzystać jak „cegły” do konstrukcji coraz rozleglejszych i bardziej skomplikowanych gmachów wiedzy jasnej i pewnej. Powyższe porównanie jest interesujące: jak dowiodła teoria i praktyka współczesnej fizyki, atom - jako kres prostoty budowy świata i jego tłumaczenia - okazał się granicą pozorną, a droga w głąb materii ku ostatecznej prostocie zdaje się nie mieć końca.
O ułudzie istnienia rzekomej elementarnej prostoty, która w sposób nieodparty narzuca się każdemu rozumowi, przekonują także dalsze dzieje Karte-zjanizmu, jako że - wbrew nadziejom filozofa - kategoria zdrowego rozsądku, który mają dzielić w równej mierze wszyscy ludzie jako kryterium budowania dobrej wiedzy, okazała się w perspektywie czasu historyczną ciekawostką, już za jego życia B. Pascal z gwałtowną namiętnością odrzucił wiarę w zdrowy rozsądek jako kryterium prawdy, zwracając uwagę na pozarozumowe, dane człowiekowi wewnętrznie przeświadczenie o niej. „Poznajemy prawdę - pisał - nie tylko rozumem, ale i sercem, w ten sposób poznajemy pierwsze zasady [...]. Wiemy, że nie śnimy, mimo iż niepodobna tego dowieść rozumem..." (Pascal 1977:196). Ostatecznie i sentencjonalnie streszcza to w słynnej myśli,
Poczucie oczywistości jako bariera w edukacji... 13
iż „serce ma swoje racje, których rozum nie zna” [le coeur a ses raison que la raison ne connait pas) (tamże].
Interesującą próbę pogodzenia tych stanowisk podjął G.F.W. Hegel, który dokonał rozróżnienia między „pewnością przedmiotową" - „gdy sam przedmiot poznania jest tak oczywisty, że wyklucza obawę pomyłki", co wydaje się bliskie kartezjańskiemu rozumieniu „oczywistości" - a między „pewnością podmiotową” - „gdy przedmiot poznania nie jest bezpośrednio oczywisty [...] niemniej jesteśmy mocno przekonani o słuszności naszego sądu, tak że sąd ten nie wymaga już argumentacji" (za: Podsiad 2003: 623]. Przekonanie jest tu zatem „stanem umysłu u kogoś, kto właśnie uważa, że coś jest prawdziwe lub słuszne”1 (tamże: 695], a sama pewność podmiotowa „jest wypadkową osobistego nastawienia, uczuć, wychowania, środowiska” (tamże: 623],
To ostatnie stwierdzenie otwiera przed nami jeszcze jedną perspektywę „oczywistości", z której nawet, kiedy mamy jej świadomość, nie możemy się wydobyć. Jest nią „oczywistość kulturowa", którą - jak się wydaje - mamy na myśli, mówiąc o „oczywistości przedmiotowej". Jak się bowiem okazuje, nie jesteśmy ludźmi toutcourt, lecz ludźmi kulturowymi. Przejmując pewną konkretną kulturę, stajemy się ludźmi, którzy, tworząc ją, sami są równocześnie przez nią tworzeni, poza kulturą nie ma zatem człowieczeństwa. Przejmujemy ją zawsze za pośrednictwem wypracowanych w niej wartości, kategorii i narzędzi poznawczych, które wpływają nawet na naszą percepcję zmysłową (Bruner 1978: 611]. Znaczy to, iż kultura, owe hic et nunc naszego istnienia, nakłada na nasz intelekt i duszę (ale, jak się okazuje, także na oczy i uszy], „filtry" powodujące swoisty kulturowy daltonizm. jak pisze M. Tyszkowa (1996: 113,118], kultura przenika nie tylko w sferę naszego myślenia, lecz także percepcji, nawyków, uczuć i postaw. Uwrażliwia nas na pewne bodźce, utrudniając jednocześnie odbiór i przeżywanie innych.
Każda percepcja jest więc nieuchronnie kulturową interpretacją fenomenów świata i mówi nie tyle o świecie takim, jakim on jest w ogóle, ile o tym, jak go widzi i rozumie pewna konkretna kultura. Jak słusznie zauważył E. Cassirer, już samo określenie faktu wymaga założeń teoretycznych i kryteriów wyróżniających, te zaś mają przecież charakter kulturowy (za: Kudero-wicz 1983: 234], Choć może trudno w to w pierwszej chwili uwierzyć, kultura kształtuje nasze procesy percepcyjne, a każda czyni to w odmienny, sobie właściwy sposób.
W psychologii podobnie „przekonanie” to reprezentacja poznawcza stanów rzeczy. Występuje w postaci sqdów żywionych tu i teraz na temat tych stanów [...] specyficzną właściwością przekonań jest pewność co do ich waloru poznawczego (Krzyżewski 2006bj.