XXX POGLĄDY KRÓLIKOWSKIEGO
ciwnie — i to już bardzo bliskie romantyzmowi — konieczność zaznaczenia związku literatury z duchem i indywidualnymi właściwościami narodu.
Te myśli przenikają też drugą rozprawę Królikowskiego, poświęconą zagadnieniu sporu między klasycznością a romantycznością. Nie godził się z tezą Śniadeckiego, tą mianowicie, że romantyczne jest to, co sprzeciwia się klasyczności. A tłumacząc wyraz ' „klasyczność” jako „wybórnóść”, „wzorowość”, dostrzegał te cechy także w utworach romantycznych, tylko — co prawda — nie w tych, które opracowują tematykę cudownościową, sensacyjną, „awanturniczą”. Zwolennikom reguł klasycznych, którzy utworom romańtycznym odmawiali wartości, widząc w nich tylko „rozhukaną wyobraźnię” i chaos, wyjaśniał cierpliwie, że dzieła te, choć nie trzymają się poetyki klasyczno-francuskiej, to jednak mają własny organiczny porządek i dzięki temu są na swój sposób doskonałe. Nie był więc Królikowski ślepym zwolennikiem przepiso\y: wyznawał zasadę swobody twórczej; wskazywał na szkodliwość supremacji teorii nad twórczością wielkiego poety, geniusza.
Rozwierały się więc u nas przed estetyką perspektywy nowe: jej ujęcie filozoficzne — tak widoczne u teoretyków niemieckich — i naszym nie było obce. Brodziński w ro-mantyczności niemieckiej dostrzegał cechę, która ją różniła zasadniczo od klasyczności: uczucie nieskończoności jako pojęcie przeciwstawne skończoności klasycznej. A wyszczególniając tę cechę, rozumiał przez nieskończoność w poezji „odsłonienie pola do wyobrażeń dla duszy albo potrącenie czucia, to jest, kiedy poeta nie stara się wymownie przeświadczać o stanie czucia, ale obraz tylko jego wystawi, abyśmy je z nim dzielili”84. Sam obraz taki
34 «Pamiętnik Warszawski* 1818, t. XI, s. 36.
bardziej „zajmuje wyobrażenie, porywa serce” aniżeli daremne dążenie do pełni wyrazu drogą tak ulubionego u klasyków krasomówstwa, „nadętych” słów czy „tłumaczenia czucia”. Uczucie bowiem i potrzeba nieskończoności znajduje się immanentnie w duszy ludzkiej i wraz z doskonaleniem się człowieczeństwa domaga się coraz silniej głosu. „Im więcej człowiek zasługuje na nazwisko ^człowieka i oddala się od zwierzęcości, tym to uczucie i ta potrzeba żywszymi i trwalszymi się stają; są one jakby uwieńczeniem człowieczeństwa”35.
Z taką tezą wystąpił w «Pamiętniku Naukowym* autor nieznany, podpisany literami Kł. (może I. S. Kielczewski?), w artykule pt. O idei ijuczuciu nieskończoności. Już samo przyjęcie za pewnik, że istnieje w człowieku potrzeba nieskończoności, która rodzi „nieskończoności ideę i uczucie”, a przede wszystkim stwierdzenie, iż „świat, w którym żyje i który on czuciem i myślą obejmuje, punktem jest tylko w porównaniu ze światem, jakiego nie widzi i nie obejmuje, i że pod światem objawiającym się zmysłom jego ukrywa się świat inny, bardzo od pierwszego różny i daleko obszerniejszy, który połączą wszystkie byty i rzeczywistości wszystkie”86 — stwierdzenie* to było wyrazistym aż nadto manifestem romantycznej teorii poznania jeszcze przed Mickiewiczowską formułą z Ro-mantyczności.
Było to i romantyczne, i zarazem wyzywające odezwanie się w stronę wychowanych na kulturze oświeceniowej klasyków polskich, jak wyzwaniem brzmiały dalsze konsekwentne wywody autora, w których starał się unaocznić tezę, że uczucia nieskończoności doświadczamy w momencie zawieszenia czynności intelektualnych,
35
36
«Pamiętnik Naukowy* 1819, s. 10. Pamiętnik Naukowy* 1819, s. 11