92 i.m rau.ra onostycka główni* wii r/ima ji-zyk symboliczny
ze Owiała - w „żelaznym murzo" firmamentu, który broni zarówno przed wejściem w świat jak i przed ucieczką z niego, musi być uczyniony rzeczywisty wyłom. Dokonać tego może jedynie rzeczywisty akt bóstwa we własnej osobie wkraczającego w system kosmiczny: „Zburz) ! ich wieże strażnicze i wdarł się do ich twierdzy" (J 69). „Skoro doszedł do przestrzeni pustych, należących do przerażenia, przeszedł wśród tych. którzy byli nadzy z powodu zapomnienia" (Ew. Prawdy. 20: 34-38). Tak więc juz. przez sam fakt swego zstąpienia na świat \V\słannik przygotowuje drogę duszom, które mają wyruszyć ku górze. Jednakże, w zależności od stopnia uduchowienia w różnych systemach. akcent może się stopniowo przesuwać z tej mitologicznej funkcji misji Wysłannika na funkcję czysto religijną, ucieleśnioną w wezwaniu jako takim t nauce, jaką musi ono przekazać, a przez to również na indywidualną odpowiedź na wezwanie, stanowiącą wkład człowieka w dzieło zbawienia. Właśnie taka jest funkcja Jezusa w Walentyniańskicj Ewangelii Prawdy:
„Przez niego [Chrystusa - przyp. tłum.] właśnie (Ojciec) oświecił pozostających w ciemności na skutek zapomnienia. Oświecił ich. wyznaczył drogę, a drogą tą jest prawda, o której ich pouczył. Dlatego to Piane („Błąd") rozgniewała się na niego, prześladowała go, uciskała go, wystawiła na niebezpieczeństwo." (EV 18: 16-24)
Nawiasem mówiąc, widzimy teraz również jak „chrześcijańscy” gnostycy w ogóle rozumieć mogli mękę Chrystusa i jej powód: sprawiła ją wrogość mocy ni/s/cgo stworzenia (czyli zasady kosmicznej: „Błędu”, której personifikacją są zwykle Archonci), których panowanie, a nawet sama egzystencja, jest wskutek jego misji zagrożona; nader często zresztą cierpienie i śmierć, jakie są one w stanie mu zadać, nic są w ogóle realne.55
Ostatecznie zaś widzimy, iż ten kto przychodzi jest identyczny z tym, do kogo przychodzi: Życic będące Zbawicielem jest identyczne z życiem, które ma być zbawione. Przybywający z zewnątrz Obcy przychodzi do tego, który jest obcy w święcie, a te same terminy opisowe mogą w zastanawiający sposób odnosić się raz do jednej osoby, raz do drugiej. Zarówno wtedy, gdy
35 Trzeba jednak dodać, iż mc odnosi się to do Ewangelii Prawdy: tylko tu wyrażenia odnoszące się do męki Chrystusa faktycznie zdradzają emocjonalny zar i poczucie tajemnicy („czyż lo mc wielka nauka, tej doniosłości!"), które przypisują jej religijną doniosłość znacznie przekraczającą to. co zwykle spotyka się w tzw. chrześcijańskim gnostycyzmic, łącznie z więks7x>ścią znanej nam literatury walentyniańskięj.
mówi się o cierpieniu, jak i w chwilach triumfu, odróżnienie, kto wypowiada dane słowa, czy tez do kogo odnosi się jakieś zdanie, jest często rzeczą niemożliwą. „Obcym człowiekiem" nazywany jest również więzień tego świata (por. J 67 i nn., gdzie imię to stosuje się do człowieka, który ma być zbawiony), który poniekąd odzyskuje cechę „obcości" przez spotkanie z wysłanym z niebios Obcym:
„Jestem obcym człowiekiem... Zobaczyłem Życie i Życic zobaczyło mnie. Przygotował mnie do drogi Obcy Człowiek, który poczęty był z woli Życia. Przyjdę pomiędzy dobrych, których pokochał ten Obcy Człowiek."
(G 273)
TYudno oprzeć się wrażeniu, iz chodzi tu o podwójną, aktywno-pasywną rolę jednego i tego samego bytu. Koniec końców zstępujący na świat Obcy wybawia samego siebie, to znaczy tę cząstkę siebie (Duszę), którą niegdyś utracił na r/.ccz świata, i dla której sam musi stać się cudzoziemcem w krainie ciemności, a ostatecznie „zbawionym zbawcą". „Życie podżwignęło Życic, Życic odnalazło siebie", (s. 111. „Mandaischc Liturgicn").
Tl) poszukiwanie, znajdowanie, zbieranie własnych cząstek jest długotrwałym procesem związanym zezasowo-przestrzenną formą egzystencji kosmicznej. „Wędrowałem przez światy i pokolenia zanim doszedłem do wrót Jeruzalem" (J 243). Nasuwa to myśl, iż zbawca nie wkracza po prostu w jakimś momencie w świat, lecz że — będąc samemu w święcie wygnańcem
- w różnych formach wędruje przez historię od samego jej początku i wciąż na nowo objawia się, aż do chwili, gdy - zakończywszy zbieranie utraconych cząstek - zostanie ze spełniania swej kosmicznej misji zwolniony (tego rodzaju doktrynę prezentują najpełniej pseudo-klemcntyńskic „Homilie"
— patrz cytat z 111. 20 na stronie 244). Prócz zmieniających się ludzkich wcieleń Wysłannika, stałą formą jego obecności jest właśnie owo pozaświa-towc wezwanie obiegające świat i reprezentujące znajdującego się wewnątrz świata obcego; natomiast w okresach pomiędzy kolejnymi manifestacjami wędruje on niewidzialny poprzez czas.
„Z miejsca światłości byłem wysłany, od ciebie, świetliste mieszkanie.
Przychodzę by doświadczyć serc, by dusze wszystkie ocenić i wypróbować zobaczyć w czyim sercu mieszkam