499
niemi w obcych widzimy je stolicach. Dość przypomnieć jako Ryxa żona Mieczysława II uwozi do Niemiec koronne insygnija, a zostają tam w przechowaniu u cesarza Konrada II, dopóki Kazimierz Odnowiciel na tron nie wrócił. To znów koronę i berło (ob.) po królu Ludwiku do Węgier w zięte, dopiero cesarz Zygmunt oddaje. Często klejnoty nasze w zastawie bywały, jak np. w r. 1699 u brandeburgskiego elektora za 300,000 talarów i wielekroć przedtem. Czasem też chwile wojennych zaburzeń nakazywały ukrycie Skarbca, jak to miało miejsce w czasie koronacyi Augusta III gdy korony w Częstochowie (ob.) schowano. Owe różne przygody skarbca, sprawiły że nie wszyscy królowie nasi koroną Chrobrego koronować się mogli. I tak, Władysław Jagiełło nową koronę sprawić sobie musiał, bo stara jeszcze była z Węgier nie wróciła. August także III srebrną pozłacaną kazał sobie dla koronacyi zrobić, w Wrocławiu bo niepodobna było z powodu formalności, dobyć starej korony z Częstochowy. Dla tego też nową darował zaraz do częstochowskiego skarbca jako votum; gdzie się zaś ztamtąd podziała? trudno wiedzieć, choć to tak blizkie nam czasy. Często znów ścisłe przepisy jakich przy otwarciu skarbca krakowskiego przestrzegano, nie pozwoliły użyć Chrobrow-skiej korony. Do ceremonji królewskiego pogrzebu, zastępowano ją złożeniem przy katafalku naśladowanej, lub też użyciem innej, jak to miało np. miejsce w czasie gdy w Knyszynie zmarł Zygmunt August. Pisze o tern Jan Choisnin ( ob.) iż z powodu niemożności sprowadzenia wtedy klejnotów ze skarbca koronnego, aby je przy zwłokach zmarłego złożyć, użyto do tego celu korony Jana Zapoli (ob.) króla węgierskiego. Zapola (przez cesarza niemieckiego Ferdynanda tronu pozbawiony), był jak wiadomo szwagrem Zygmunta, insy-gnija więc jego tytułem spuścizny Zygmuntowi naszemu przypadły; ztąd w prywatnym skarbcu królewskim była wtedy owa korona. Do trumny dawano królom zw^ykle tylko naśladowane pozłacane insygnija, lub też koronę pogrzebową fyneralis zwaną. Przecież jeśli obyczaj ubogiego ubierania królów do grobu, był od XVII wieku począwszy prawie powszechnym, to rewi-zyja przedsięwzięta przez Czackiego w r. 1791 w trumnach Jagiellonów, inne daje nam w tej sprawie o dawniejszych wiekach wyobrażenie. Jagiellonowie leżą bogato, jak na królów możnego wtedy państwa przystało. Przecież z czasem łakomstwo w miłość pamiątek ubrane i tam pod sklepieniami ciemnych grobów, blask kamieni prawdziwych od naśladowanych, a złoto od szychu rozróżnić umiało. Spisów tego co królom do trumien włożono naczytać się można w publikacyjach: J. U. Niemcewicza, A. Grabowskiego i J. Mączyń-skiego (ob.). W trzech sklepach dolnych (w dziedzińcu pod kolumnadą południową) zamku na Wawelu mieściły się połączone skarby Litwy, Rusi, Piastów i Jagiellonów. Nuncyjusz Ruggieri Fulwijusz (ob.) nadziwić się nie mógł tym bogactwom w dyjamentach i złocie, a Choisnin pisze w pamiętnikach swoich (o czasach Henryka Walezego), że nad Jagielloński bogatszego skarbca w Europie nie było; a zdaniem jego, po samym nawet Zygmuncie Auguście więcej klejnotów zostało, niż ich wtedy kilka zebranych razem skarbców współczesnych mu królów mieć mogło. Z tej atoli świetnej przeszłości ledwo nieco drobnych pamiątek ocalało w skarbcu katedry krakowskiej i w rękach możnych rodzin. Katalog zbiorów niegdyś Puławskich, Tl zory sztuki, średniowiecznej i wystawy krajowe zabytków starożytności, kilka takich szczątków poznać obecnemu pokoleniu pozwoliły. Dotknąć jeszcze cokolwiek wypada o nabytkach wspomnionego skarbca. Gdy papież Sylwester II koronę (co miała ustalić w Polsce tytuł królewski) Węgrom przesłał, zjawiają się u nas dary Otto-