za bohatera Scolla jakiegoś pana — żeby to był choć wiejski szlachcie? odzianego w myśliwskie kamizelki i żywe kolory; a |o kocli.i sic; w urzędniczenie notarialnym, który dla swojej ko ehanki nie umie nawet narazić się na niebezpieczeństwo, a w końcu biedna, wyczerpana, ta dziwaczna Pazyfae 1:{, osadzona w ciasnocie wiejskiej, ściga swój ideał po knajpach i balach powiało wych; cóż z tego? Powiedzmy sobie, przyznajmy, że In Co/ai w Ckupon tras I ł; ona ściga ideał!
7. pewnością nie powiem tak, jak rewolucyjnej pamięci Wilka lak ir>, ten rewolucjonista, który abdykował: Wobec tych wszysl kich głupstw i. małości dzisiejszych czasów, cóż nam pozoslajt poza bibułkami do papierosów i zdradą małżeńską? Ale potwiei dzę, że, koniec końców, wszystko wziąwszy pod uwagę, wszysl ko starannie zważywszy, nasz świat jest zbyt nieczuły, aby mógł być zrodzony przez Chrystusa, i że nie ma żadnych na to danych, aby kamieniem ciskać na małżeńską zdradę; że parę minot.aurn-idów nie przyspieszy obrotu ciał niebieskich i ani o jedną sekun dę nie przyspieszy ostatecznej katastrofy wszechświata. Czas już skończyć z coraz bardziej zaraźliwą hipokryzją, aby kobiety i mężczyźni zepsuci aż do granic przyzwoitości zrozumieli, żu śmiesznie jest. krzyczeć: „Hola!!" na nieszczęsnego autora, co sit; odważył z niewinnością nauczyciela wymowy okryć sławą sy pialniane przygody, które są odstręczające i groteskowe, póki ich poezja nie otoczy swą światłością, podobną do blasku, opalowej lampki nocnej.
Gdybym zapuścił się na manowce analizy, nigdy bym nie skończy! z panią Bovary; ta książka, tak sugestywna, może podsunąć tom obserwacji. Ograniczę się na razie do uwagi, że wiele epizodów wielkiej wagi zostało pominiętych lub zganionych przez krytykę. Przykład: epizod z nieudaną operacją kulawego albo ten tak ważny, tak przejmujący, tak naprawdę nowoczesny epizod, kiedy to przyszła zdrajczyni idzie do kościoła, do Bożej Matki, prosić o pomoc tę, która nie może się tłumaczyć, że nie jest zawsze gotowa; do tej. Apteki, w której nikt nie ma prawa drzemać! Poczciwy proboszcz, ksiądz Bournisięn, zajęty wyłącznie brzdącami ze szkółki katechetycznej, którzy uprawiają gimnastykę w stallach i na krzesłach kościoła, odpowiada niewinnie: „Skc-ro pani jest chora i skoro pan Bovary jest lekarzem, dlaczego nie zwróci się pani do męża?"
Gdzie jest kobieta, która wobec tej niekompetencji proboszcza nie pójdzie, amnestionowana wariatka, zanurzyć głowy w wirujące wody zdrady? — I gdzie jest ten pośród nas, który w wieku naiwności i w burzliwych okolicznościach nie zetknął się z nie-kompetentnym księdzem?
VI
Mając pod ręką dwie książki Lego samego autora „Panią Bo-vury" i „Kuszenie świętego Antoniego”10 (którego fragmenty nie zostały jeszcze zolu ano w książkę), chciałem początkowo przeprowadzić pewnego rodzaju paralelę między nimi. Chciałem użyć równania i ustalić podobieństwa. Byłoby mi łatwo znaleźć pod <li obiazgową materią „Pani Bovary" wielkie cechy ironii i liryzmu, klnie zdobią aż do przesady „Kuszenie świętego Antoniego”. Tułaj poeta nio występował w przebraniu, a jego Bo v ary, kuszona przez wszystkie demony złudzenia, herezji, przez wszystkie nieczystości otaczającej ją materii — jego święty Antoni, dręczony przez wszystkie szaleństwa, jakie są dokoła nas, byłby lepszą apo-logią niż ta jego mała fikcja mieszczańska. W tym utworze, którego autor dał nam niestety tylko fragmenty, są miejsca olśniewające; nie mówię tylko o wspaniałej uczcie Nabuchodonozora 17, o tym wspaniałym objawieniu się małej wariatki, królowej Saby,
0 tej miniaturze tańczącej w tęczówce ascety, o szarlatańskiej
1 emfatycznej scenie z Apoloniuszem z Tyany 18 i jego kornakiem, a raczej protektorem, milionerem idiotą, którego wlecze poprzez świat — chciałbym przede wszystkim zwrócić uwagę czytelnika na to usposobienie skryte, cierpiące i zbuntowane, które przenika cały utwór, na tę nić czarną, która oświetla (Anglicy nazywają to siibciUTent) i która służy za przewodnika poprzez to pandemonium samotności.
Było mi łatwo dowieść, że — jak już powiedziałem — pan Gustaw Flaubert, świadomie zamaskował w „Pani. Bovary” swe właściwości liryczne i ironiczne, otwarcie objawione w „Kusze-
135