18
dzy wszakże jest ona — teraz przynajmniej, mało owocną. Nikt nie żąda od nauki o sztuce wyrzeczenia się studjów nad najwyższymi i najbogatszemu formami w rozwoju sztuki, przeciwnie, szczyty te są i pozostaną najwyższym celem, do którego ona zdąża. Ale nie mogąc wzlatywać na szczyty, musimy się na nie wspinać i wspinanie to musimy rozpoczynać od dołu. Należy zaczynać od podstaw, nawet pod groźbą, że nauka o sztuce, zajmująca się monotonnemi śpiewami i jednostajną ornamentyką nieokrzesanych barbarzyńców, nie wzbudzi początkowo powszechnego zainteresowania, na które liczyć mogą śmiałe i oryginalne pomysły na temat sztuki teraźniejszości i sztuki przyszłości. Chodzi nam tedy o zasadę, na którą można nie zwrócić uwagi, ale której odrzucić nie wrolno. Jeżeli Dubos i Herder raczej zalecali niż stosowali metodę socjologiczną, to tłumaczy ich niedostateczność środków, jakiemi rozporządzała ich epoka. Lecz niema wytłumaczenia dla badacza, który w naszych czasach tworzy ogólne teorje sztuki, a nie zdradza najmniejszego pojęcia o tym, że sztuka europejska nie jest jeszcze wszystką sztuką. W każdym niemal większym mieście istnieje dziś. muzeum etnologiczne; rozrastająca się z dniem każdym literatura za pomocą słowa i rysunku zaznajamia coraz to szersze warstwy z produkcją artystyczną obcych plemion i narodów; a mimo to wszystko nauka o sztuce pozostała taką, jaką była. Dziś jednak nie może juz ona nieuwzglę-dniać materjału etnologicznego, chyba że go uwzględnić nie zechce.
Nauka o sztuce powinna rozciągnąć swe badania na wTszystkie narody, przedewszystkim zaś musi się ona zwrócić do tej grupy, którą dotychczas najbardziej zaniedbywała. Same przez się wszystkie formy sztuki mają równe prawo do tego, żebyśmy się niemi zajmowali, lecz w danych warunkach nie każda obiecuje dać nam jednaki plon naszych studjów. Nauka o sztuce obecnie nie jest prawie w stanie rozwiązywać swych zagadnień w najtrudniejszej ich postaci. Jeżeli mamy kiedykolwiek dojść do naukowego zrozumienia sztuki narodów cywilizowanych, musimy na-