4
wszelkiej wartości. A jednak jakaś praca może posiadać wielkie zasługi, nie mając przy tym żadnej wartości naukowej. Wylewy serca jakiegoś uczuciowego miłośnika przyrody nad pięknościami świata roślinnego mogą być pod wielu względami bardzo zajmującemi i ciekąwemi; mimo to nie będą one mogły zastąpić nam badań botanicznych. Niewątpliwie, bardzo przyjemnym i pożytecznym bywa poznanie subjektywnych sądów o sztuce jakiegoś inteligient-nego człowieka; skoro jednak zechcą nam je narzucić, jako pewniki naukowe i ogólnie obowiązujące, musimy stanowczo odeprzeć podobne wymaganie. Główna zasada badania jest zawsze i wszędzie jednakową. Bez względu na to, czy badanie skierowanym jest na roślinę czy na dzieło sztuki, musi ono w obu razach być przedmiotowym. Bez-wątpienia, łatwiej zachować niezbędny do tego chłód równowagi wobec rośliny, niż wobec działającego bezpośrednio na nasze uczucia dzieła sztuki. Jeżeli jednak pragnie się mieć naukę o sztuce, należy otaczać ją troskliwą pieczą. W nauce panuje objektywizm; w krytyce sztuki -— subjek-tywizm. Krytyka sztuki wysila się na wygłaszanie praw; wiedza zadawala się ich poszukiwaniem. Zasada i cel jednej i drugiej są sobie wręcz przeciwne, to też nie należy łudzić się co do ich tożsamości. Nie zaprzeczamy tym bynajmniej krytyce sztuki prawa do istnienia, lecz pragniemy zedrzeć z niej pawie piórka nauki, w które się stroić zwykła.
Ani filozofja, ani krytyka nie są dotąd w stanie dać zadawalającego objaśnienia faktów z zakresu historji sztuki. Wyjąwszy pewne próby odosobnione, do których wrócimy później, musimy przyznać, że nie mamy jeszcze prawa chlubić się jakąś nauką o sztuce. Wprawdzie dzięki pilności historyków sztuki zebrano już wiele materjału. Prace ich nawet mogą okazać się nader cennemi, o ile korzystać się z nich będzie w sposób naukowy; atoli pozostaną one bez użytku, a nawet mogą się stać wprost szkodliwemi, jeżeli pozwolimy im leżeć odłogiem. Nasza epoka, tak skłonna do poświęcania celów dla środków, powinna zawsze mieć