183
gwałtownemi ruchami rzuca się na ziemię, aby wytchnąć; śpiewa jednak i wówczas i porusza ciałem w takt śpiewu widzów. Po kilku minutach podnosi się i z nową siłą tańczy dalej. Skoro jedna noga jest znużoną, lub gdy tego wymaga taniec, przychodzi kolej na drugą. U kostek taki tancerz ma przymocowane szczególne brzękadła, sporządzone z zeszytych razem czworga uszu antylop, wypełnionych skorupkami jaj strusich. Wydają one przy każdym poruszaniu nogi wcale przyjemny, łagodny dźwięk, podnoszący efekty tańca. Jakkolwiek zawsze tańczyła tylko jedna osoba, przecież całe towarzystwo niepróżnowało: wszyscy widzowie akompanjowali ruchami ciała i przyczyniali się do ożywienia zabawy pospołu z tancerzem. Akompaniament polegał na śpiewie i biciu w bęben. Wszyscy śpiewali i wybijali takt lekkim klaskaniem w dłonie; posługiwali się wykrzyknikami: ae-o, ae-o, nie mającemi określonego znaczenia. Powtarzano je bezustanku. Przy dźwięku o składali ręce do oklasku, zaś tancerz wymawiał zgłoski wa-wa-kuh. Żadna płeć nie była wykluczona od śpiewu; jakkolwiek głosy nie zlewały się harmonijnie pod względem tonu, jednak tworzyły prawidłowy akord. Dziewczęta śpiewały o 5—6 tonów wyżej z nadzwyczajnym ożywieniem“. Wręcz odmienny charakter posiadał taniec, wykonany pod golem niebem w obecności Arbousseta i Daumasa. „Buszmeni tańczą tylko wtedy u, opowiadają ci dwaj podróżnicy, „kiedy najedli się do syta. Taniec odbywa się prz.y świetle księżyca, pośrodku krala (osady). Ruchy polegają na prawidłowych podskokach; według porównania krajowców, skaczą oni jak stado cieląt. Skaczą poty, póki wszyscy nie znużą się i nie spocą. Wszczynają przytym taką straszną wrzawę, wyko-nywują tak gwałtowne ruchy, że widzieć można, jak któryś z tancerzy na skutek zupełnego wy czerpania pada na ziemię, zbroczony krwią, która mu płynie z nosa. Dlatego taniec ten nosi nazwę Mokoma czyli tańca krwawego*)".
*) W opisie tym jest kilka punktów, wymagających krytyki. Przeoczono tu dwa rysy, które, o ile nam wiadomo, są właściwe zawsze tańcom ludów