21
pytania i wątpliwości rodzą się wobec większości ozdób ludów pierwotnych, a tylko w nielicznych wypadkach znaleźć możemy na nie odpowiedź. Czyż więc tak niepewny grunt może stanowić trwały fundament dla całego gmachu nauki o sztuce? I czyż powyższa trudność nie usprawiedliwia już dostatecznie niechęci do badań nad sztuką pierwotną? — Mówiliśmy wyżej o tym, że koniecznym jest zbadać prze-dewszystkim dzieła sztuki ludów najpierwotniejszych: teraz zaś musimy przyznać, że samo rozpoznanie nawet tych dzieł jest zgoła niemożliwe; znaleźliśmy się tedy w położeniu podobnym do tego, w jakim znajdują się pewni psychologowie, którzy naprzód oświadczają, że życie duchowe składa się z pojedynczych czuć, następnie zaś dowodzą, że poje-dyńcze czucia wogólę. istnieć nie mogą.
Na szczęście jednak sprawa nasza nie stoi jeszcze tak źle. Przedewszystkim możemy wykazać, w przeciwieństwie do całej masy wypadków wątpliwych, pokaźną bądź co bądź liczbę takich, których czysto estetyczne znaczenie nie może być wcale kwestjonowane. Następnie i wątpliwe dane nie są zupełnie pozbawione wartości dla nauki o sztuce. Głowy ptasie na dziobach łodzi papuańskich służą może przedewszystkim jako symbole religijne, z druga ej jednak strony stanowią niewątpliwie i rzeźbę. Jeżeli wybór motywów ornamentacyjnych uskuteczniał się nawet pod wpływem celów religijnych, to jednak wykonanie ich i połączenie z in-nemi podobnemi czy też różnemi motywami odbywało się na skutek potrzeb estetycznych. Można dowieść, że figury na tarczach australskich są oznakami własności; nie dowodzi to wszakże jeszcze tego, że nie są one dziełami sztuki. Przeciwnie nawet — dziwnym byłoby -— gdyby niemi nie były. Dlaczegóżby człowiek pierwotny, któremu potrzeby estetyczne są tak samo wrodzone, jak i człowiekowi cywilizowanemu, nie miał starać się o możliwie wykwintne wykonanie swych znaków i herbów? Oczywiście, w wykonaniu jakiegoś motywu mogą wchodzić w grę i inne względy prócz estetycznych. Można np. przypuścić, że Nowozelandczyk nadaje swym ornamentacyjnym postaciom ludz-