154
Po śmierci Alexandra, gdy obwoływano carem Mikołaja, starszego z kolei po zrzeczeniu się Konstantego, częśd wojsk Moskiewskich bunt podniosła. Zawołali niech żyje Konstanty, konstytucyi chcemy.
Wójt. A na cóź im było takiego Konstantego ?
Stan. Było to tylko hasło, wykrzyk wojennego porozumienia. W samój rzeczy, wojska Moskiewskie w wojnach Napoleońskich i potem przeszli częśc Europy i widzieli wszędzie większą wolnośd i większe szczęście, jak w swoim kraju.
Zapragnęli więc odmian na lepsze; a źe pod takim samowładnym rządem jak Moskiewski, trudno było wciągnąć w porozumienie masy, umówiwszy się tajemnie sprawcy ruchu, gdy śmierć Alexandra zdała im się byc dobrą okazyą do zmiany rządów, postanowili udawać przed tłumem, źe obstają za prawem prawego następcy tronu Konstantego. Co głupszym nawet powiedziano, źe konstytucya, to żona Konstantego.
Wójt. A na prawdę?
Stan. Nazywają konstytucyą, urządzenia wolnomyślne, za pomocą których, wybrani przez naród pełnomocnicy, roztrząsają prawa i wydatki w kraju potrzebne.
Mikołaj jednak nie stracił przytomności, odważnie stanął, po przed wojskiem wydającym buntownicze okrzyki, zaczął jako car rozkazywać — a oni przyzwyczajeni do posłuszeństwa, nie umieli się oprzed groźnemu rozkazowi, i zrobili co Mikołaj kazał. Przewódzcy spiskowi zostali opuszczeni; Uwięziono ich, badano kto z niemi był w porozumieniu, i powieszono ich nakoniec.
Lecz z badania się pokazało, źe i z Polski emi tajemnemi związkami, byli w porozumieniu,
Dawniój już prześladowano w Polsce za objaw narodowych myśli i uczuc bardzo wiele osób. Teraz gdy coś pochwycono, co było istotnie czemś więeój jak domysłem, pilniój badad zaczęto, więzić i prześladować po całćj Polsce. Nakoniec wywiedziawszy się, co tylko można było, całą tę sprawę oddano pod sąd senatu.
Młyn. A cóż to senat?
Stan. Częśd sejmu złożona ze starszych obywateli, nazywała się senatem. Ze starszych i bogatszych.
Wójt. I cóź ten senat osądził?
Stan. Senat rozpoznawał sumiennie i we wszystkich tych tajemnych związkach, upatrzył tylko dąźnośd do utrzymania traktatami i prawami zaręczonój narodowości, także ehęd opierania się temu, co przeciw prawu nadanemu, pozwalał sobie rząd wy-kraczad. I miał senat tyle odwagi, źe oprócz jednego ze swoich członków, znanego jako podchlebcę rządu, cały jednomyślnie oświadczył, iż ci mniemani spiskowi są niewinni i na żadną nie zasługują karę, albo na bardzo małą.
Wójt. I cóź rząd na to?
Stan. Car się rozgniewał, zaczęto prześladować i Senat.
Bart. Na czemźe się to skończyło?
Stan. Na tóm, źe kraj cały wiedział, iż ludzie wszelkiego stanu z rządu nie są zadowoleni, i mają do tego sprawiedliwe powody. Lecz z tego wynikło znowu co innego.
Bart. To nam jutro opowiesz, bo dziś już późno.