132 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy
Tąbehawioralnądefiniciąokreśia się ludzi ubogich, młodzież, która przerwała naukę, w szkole i nie pracuje, a także młode kobiety, które mają dzieci bez dobro dziej stw małżeństwa i są na zasiłku. Behawioralna underclass obejmuje również bezrobotnych, żebraków, bezdomnych, niezamożnych alkoholików i narkomanów1 oraz ulicznych rzezimieszków. Ponieważ kategoria jest elastyczna, do underclass zalicza się też często ubogich mieszkańców osiedli komunalnych, nielegalnych imigrantów i nastoletnich członków gangów. W istocie, sama elastyczność behawioralnej definicji jest tym, co sprawia, że termin ten staje się kategorią, której można używać, aby napiętnować ubogich, jakiekolwiek byłoby ich faktyczne zachowanie.
W istocie, zbiór ten jest całkowicie heterogeniczny i skrajnie zróżnicowany. Co może sprawić, że umieszczenie ich wszystkich razem wygląda sensownie? Co mają wspólnego samotne matki z alkoholikami lub nielegalni imigranci z młodymi ludźmi, którzy nie ukończyli szkoły?
Jedyną cechą, która dotyczy ich wszystkich, jest to, że reszta społeczeństwa nic widzi dobrego powodu do ich istnienia i może wyobrażać sobie, że działoby się jej znacznie lepiej, gdyby nie było ich w pobliżu. Ludzie wtrąceni są do underclass, ponieważ postrzega s;ę ich jako całkowicie bezużytecznych jako coś, bez czego reszta z. nas mogłaby się znakomicie obejść. Są oni w istocie skazą w poza tym ślicznym-pejzażu, paskudnymi a chciwymi chwastami, które nie dodają niczego do harmonijnego piękna ogrodu, lecz tylko wysysają mnóstwo pokarmu dla roślin. Każdy by zyskał, gdyby znikli.
A skoro wszyscy oni są bezużyteczni, sposób icłi postrzegania jesi zdominowany przez niebezpieczeństwa, jakie ze sobą niosą.
Niebezpieczeństwa te są tak zróżnicowane jak ich nosiciele. Rozciągają się od bezpośredniej przemocy, morderstwa i rozboju grożącego w ciemnej ulicy, poprzez utrapienie i zakłopotanie wywołane niepokojącym sumienie widokiem ludzkiej nędzy, po „nadużywanie wspólnych środków”2. A tam, gdzie podejrzewa się niebezpieczeństwo, szybko pojawia się strach. Termin „underclass” odnosi się do ludzi, którzy są widoczni i znani głównie z tego powodu, że budzą strach; to ci. których się boimy.
„Bezużyteczność” i „niebezpieczeństwo” należą do licznej rodziny „pojęć zasadniczo kontestowanych” (określenie W.B. Gallie-go); gdy zastosować je jako kryteria opisu, wykazują zatem „elastyczność”, która sprawia, że powstałe w ten sposób klasyfikacje tak wyśmienicie nadają się do tego, by zaludniły je wszelkie najbardziej złowieszcze demony nawiedzające społeczeństwo, nękane zwątpieniem co do trwałości wszelkiej użyteczności, jak również rozproszone, niezakotwiczone, lecz otaczające lęki. Mentalna mapa świata narysowana z ich pomocą zapewnia nieskończenie rozległe pole dla kolejnych fal „moralnej paniki”, istniejące podziały można z niewielkim wysiłkiem rozciągnąć, aby przyswoić i oswoić nowe zagrożenia, jednocześnie pozwalając rozproszonym obawom skupić się na celu, który uspokaja tylko dlatego, że jest konkretny.
Jest to zapewne jedyny - lecz ogromnie ważny - pożytek, jaki bezużyteczność underclass o fetuje społeczeństwu, w którym żaden przedstawiciel żadnej branży czy fachu nie może być nadal pewny swojej długotrwałej użyteczności; ważna usługa, jaką niebezpieczeństwo underclass zapewnia społeczeństwu wstrząsanemu przez lęki zbyt liczne, aby mogło powiedzieć z jakimkolwiek stopniem pewności, czego należy się bać i co da się zrobić, aby ukoić ten lęk.
” Jak wskazuje Gans, „zamożni alkoholicy mogą pić w domu, a czasami nawet w pracy, lecz to ubodzy często lądują w ryn$2toku. Co więcej, moralnie wątpliwe działania osób zamożnych często okazują się pozostawać w zgodzie z prawem, w zgodzie ze «ziotą rcgul.pu ludzie, którzy mają złoto, tworzą reguły” (ibid., S.A).
Nie ma znaczenia, że federalne i lokalne wydatki na wszelkiego rodzaju formy opieki społecznej wynosiły mniej niż. 40 młd dolarów w 1992 roku - to jest zaledwie 15% po-zimno-wojennego rocznego budżetu na obronę i 10 mld mniej niż roczne koszty potrąceń podatków hipotecznych, tub jedynie jedną szóstą całkowitej sumy-wyasygnowanej z budżetu na subsydiowanie korporacji i ulgi podatkowe dla bogatych. Nie ma też znaczenia, żc „producenci broni mogą być t ik zależni od Pentagonu jak ubogie kobiety są od zasiłku” (ibid. ss. 82-84).